Na początku orkiestra, poczty sztandarowe i uczestnicy przemaszerowali na plac celebry znajdujący się na Kalwarii. Tam starosta Mariusz Filipiuk, komendant PSP w Białej Podlaskiej Artur Tomczuk oraz wójt Jerzy Troć złożyli kwiaty pod figurą św. Floriana i zapalili znicze. Po tym odśpiewano państwowy i podniesiono flagę państwową na maszt, a na gminnego kapelana strażaków gminy Kodeń powołano o. Damiana Dybałę. Medale i odznaczenia wręczono po zakończeniu nabożeństwa. Imprezie towarzyszył koncert strażackiej orkiestry dętej z Brześcia.
Artur Tomczuk poszedł w ślady ojca i związał się z zawodem strażaka w 1993 r. kiedy dostał się na studia do Szkoły Głównej Służby Pożarniczej. – Nie myśli się o satysfakcji z pracy, raczej o tym, że chce się ratować komuś życie. Często zwykłe "Dziękuję!" od osoby, której się pomogło jest największą nagrodą za nasz trud – zauważa komendant. I dodaje, że pamięta się najtrudniejsze akcje, w których były ofiary śmiertelne. Przyznaje, że przydatny jest wówczas kontakt z innymi strażakami.
- Czasami trzeba odreagować wewnętrznie bolesne uczucia, zdarza się też, że konieczna jest konsultacja z psychologiem – dodaje. Największym wyzwaniem dla strażaków są zdarzenia, w których zagrożone są dzieci. Zwłaszcza, jeżeli mają własne pociechy. Stąd, trzeba pewne emocje powstrzymać. - Bywa, że ktoś mówi, iż strażak jest oschły, ale raczej wynika to z profesjonalizmu. Oczywiście, jeśli jest czas i taka potrzeba to przytulamy i dodajemy otuchy poszkodowanym – opowiada szef PSP.
Praca do utraty sił
Cały artykuł przeczytacie w aktualnym numerze i e-wydaniu Słowa Podlasia, nr 19
Napisz komentarz
Komentarze