W kwietniu tego roku w Derle w gminie Rokitno wałęsał się bezpański kundel. Na swoje nieszczęście pojawił się w gospodarstwie 54-letniego Jana A., który złapał go, a potem bił po pysku i głowie pałką lub prętem. Zadawane przez mężczyznę ciosy okazały się śmiertelne.
Oprawca, po zabiciu psiaka, postanowił zatrzeć ślady swojego okrucieństwa. Dlatego też włożył go do worka i wrzucił do wykopanego dołu w lesie nieopodal domu. Być może sprawa nie wyszłaby na jaw, a 54-latek byłby bezkarny, gdyby o zdarzeniu policji nie powiadomił mieszkaniec wsi.
Mundurowi znaleźli zabitego kundla z licznymi obrażeniami ciała. Stan zwłok wskazywał, że do śmierci doszło maksymalnie kilka godzin wcześniej. Wezwany na miejsce weterynarz stwierdził, że obrażenia głowy przyczyniły się do zgonu zwierzaka. W swojej dwudziestoletniej praktyce po raz pierwszy spotkał się z takim okrucieństwem człowieka.
Sprawca tłumaczył policji, że zabił bezdomne zwierzę, bo kilkakrotnie podkradało jego kury i je dusiło. W końcu nie wytrzymał i zemścił się na nim. Mężczyzna wyraził chęć dobrowolnego poddania się karze.
Śledztwo w sprawie zabicia psa prowadziła Prokuratura Rejonowa w Białej Podlaskiej. – Jan A. został oskarżony o uśmiercenie psa ze szczególnym okrucieństwem. Grozi za to kara pozbawienia wolności do lat trzech – informuje pełniąca obowiązki prokuratora rejonowego w Białej Podlaskiej Edyta Winiarek.
Napisz komentarz
Komentarze