Dziesięć zwycięstw, 33 punkty, czwarte miejsce w czwartoligowej tabeli. Po pierwszej części sezonu beniaminka z Międzyrzeca Podlaskiego można bez większej przesady nazwać rewelacją rozgrywek.
- Żeby nie usypiać drużyny i mentalnie utrzymać ją na normalnym poziomie to powiem, że sezon nie kończy się po pierwszej rundzie. I choć była to bardzo dobra pierwsza część sezonu w naszym wykonaniu, to jak obserwuję swój zespół, to jest jeszcze duży deficyt, chłopaki mogą być jeszcze lepsi. Krótko pracuję z tą drużyną, ale jeżeli pozostaniemy w tym składzie i nadal będzie poważne podejście do tego co robimy, a moja w tym głowa żeby tak było, to nie obiecuję z góry lepszych wyników, ale naprawdę widzę, że to nie wszystko na co stać ten zespół.
Brzmi to w zawoalowany sposób tak, jakby Huragan mógł włączyć się nawet do walki o awans.
- Występujemy w rozgrywkach „o mistrzostwo czwartej ligi” i toczy się walka o jak najwyższe miejsce. A faworyci do awansu to Lewart Lubartów i Tomasovia Tomaszów Lubelski, w tych klubach mówi się o takim celu. My chcemy cierpliwie robić swoje i zdobywać jak największą liczbę punktów.
Ma pan powody do satysfakcji jako trener.
- Weryfikacja mojej pracy polega na tym jak gra i spisuje się drużyna. Przychodząc rok temu do Huraganu byłem pełen obaw, wiele osób mówiło mi, że to zły ruch. Ale ja też nie chciałem być zaszufladkowany, że potrafię pracować tylko w Radzyniu Podlaskim, że tylko w swojej miejscowości i klubie.
Cała rozmowa w papierowym i elektronicznym wydaniu "Słowa Podlasia" z 26 listopada.
Napisz komentarz
Komentarze