W akcję prócz członków Bialskiego Towarzystwa Łowieckiego koła nr 18 „Ponowa", zaangażowani byli również myśliwi Wojskowego Koła Łowieckiego 127 „Łoś", Koła Łowieckiego nr 12 „Ogar", Koła Łowieckiego „Dąbrowa" oraz Koła Łowieckiego „Kos".
- To element gospodarki łowieckiej. Jedno z zadań nałożonych na nas przez państwo, regulowane ustawą prawo łowieckie. Odebraliśmy 500 sztuk tych pięknych ptaków, kupionych z półdzikiej hodowli w Czemiernikach. Mimo panującej pandemii i ograniczeń z nią związanych, kilku myśliwych, przy zachowaniu zasad bezpieczeństwa, rozwiozło bażanty do dzierżawionych przez siebie obwodów – wyjaśnia Jarosław Tarasiuk z WKO „Łoś”. Podkreśla też, że stałe zasilanie łowisk bażantami z hodowli jest konieczne, aby ich liczebność na polach i nieużytkach utrzymać na zadowalającym poziomie.
Na polowaniu myśliwi pozyskują zaledwie kilka procent populacji, zwłaszcza, iż poluje się tylko na samce zwane kogutami. Większość ptaków ginie w kłach i szponach drapieżników m.in. lisów, kun, norek amerykańskich, jastrzębi i kruków, a także wałęsających się psów i kotów. - Gdyby nie całoroczna, społeczna praca myśliwych, spotkanie bażanta na polu czy łące byłoby niemożliwe - zaznacza Tarasiuk. Przyznaje też, że wypuszczanie bażantów na wolność nie miałoby sensu, gdyby nie redukcja lisów, budowa schronień przed ptakami drapieżnymi, czy zimowe dokarmianie. - Dzięki myśliwym, bialczanie mogą podziwiać te piękne ptaki, chociażby podczas spacerów nad Krzną – zauważa. (...)
Cały artykuł przeczytacie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa Podlasia, z 26 maja
Napisz komentarz
Komentarze