Mieszkańcy domów przy ulicy Łukowskiej w Międzyrzecu Podlaskim mają nie lada problem w swoim sąsiedztwie. Jeden z właścicieli posesji tuż przy ich płotach prowadzi hodowlę kilkudziesięciu krów. Sąsiedzi skarżą się na smród unoszący się z obory oraz warunki, w jakich przebywają zwierzęta.
- Problem nasilił się w ostatnich miesiącach. Krowy koczują na podwórku, tuż przy naszych płotach, wkoło domu mieszkalnego. Zwierzęta są w błocie, w gnoju, to wszystko jest nieuprzątnięte, unosi się paskudny smród. Nie możemy otworzyć okna, bo cały ten fetor wwiewa do naszych mieszkań – mówi sąsiad właściciela, który chce pozostać anonimowy. - Musieliśmy zainterweniować, bowiem zbliżają się upały, a takie warunki mogą stanowić zagrożenie epidemiologiczne – uważa mieszkaniec Międzyrzeca Podlaskiego.
Jak się okazuje sprawa jest znana władzom miasta od wielu lat.
– Z tego, co pamiętam już w 2016 roku pojawiały się pierwsze sygnały od mieszkańców, dotyczące tej hodowli. Problem z właścicielem jest taki, że nie reaguje na nasze interwencje i kontrole. Powiadomiliśmy nadzór budowlany, inspekcję weterynaryjną. W tym momencie wyczerpaliśmy już wszelkie możliwe środki, którymi dysponujemy. Nie możemy z tym panem dojść do porozumienia. Zdajemy sobie sprawę, że sytuacja jest uciążliwa dla mieszkańców. Rozmowy z właścicielem nie przynoszą jednak pozytywnych rezultatów - informuje z kolei burmistrz miasta, Zbigniew Kot.
Przypomina też tutaj sytuację, kiedy na wspomnianej posesji zwierzę padło i przez wiele dni gniło w błocie i odchodach innych zwierząt. - Od tego wszystko się zaczęło. Pan nie wpuszcza naszych pracowników, co kończy się wezwaniem do urzędu. Siłą jednak go nie zmusimy. Z tego co wiem jedno z postępowań wobec niego zakończyło się w sądzie, wyrokiem skazującym, bowiem bezprawnie wypasał zwierzęta na drodze gminnej - opowiada włodarz. Burmistrz mówi też, że jednym z rozwiązań, na jakie pozwala prawo, jest wypłacenie odszkodowania w przypadku przeniesienia lub zamknięcia hodowli przez właściciela. Miasta jednak na to nie stać. (...)
Cały artykuł przeczytacie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa Podlasia, z 2 czerwca
Napisz komentarz
Komentarze