Irena od lat mieszka w Białej Podlaskiej, ma męża Polaka. Jednak jej rodzina wciąż jest na Białorusi. W ramach solidarności z rodakami codziennie przychodzi pod konsulat.
- Jesteśmy tutaj by wspierać naszych bliskich, którzy są teraz na Białorusi. Oni doświadczają przemocy, którą stosuje milicja wobec demonstrujących. Atakowani są zwykli ludzie, którzy wychodzą protestować z kwiatami w rękach i z dziećmi. Jak widać na zdjęciu, które trzymam, znajduje się kilkuletnia dziewczynka cała we krwi. Wiem też, że w tłum ludzi wjechał samochód milicji. Na innej fotografii widzimy mężczyznę bitego przez sześciu funkcjonariuszy OMON. Milicjanci rzucają w ludzi granatami hukowymi, strzelają gumowymi kulami. O tym, co się dzieje dowiadujemy się z internetu, a nie z oficjalnych mediów – mówi rozgoryczona Białorusinka. Dodaje też, że przez dwa dni na Białorusi był wyłączony internet.
Czterdzieści osób w celi
- Ledwo powstrzymuję łzy, kiedy o tym wszystkim mówię. Nie mogę spać. Rząd chciał przestraszyć wszystkich, ale podziałało to odwrotnie. Na ulice wyszło jeszcze więcej osób, w tym starsi i kobiety. Oficjalnie są tylko dwie ofiary śmiertelne, ale rodziny tych, którzy zginęli piszą w mediach społecznościowych, o tym jak stracili życie ich bliscy. Tysiące ludzi trafiło też do więzienia. Często w celi przeznaczonej dla dziesięciu osób przebywa aż czterdzieści. Nie ma podanej oficjalnej informacji, kto został zatrzymany, więc wielu ludzi żyje w niepewności, co się stało z ich krewnymi – denerwuje się Irena.
Przyznaje, że wśród Białorusinów mówi się, że Aleksander Łukaszenka wygrał wybory, ale stracił państwo, a takiego traktowania naród mu nigdy nie wybaczy.
Mój znajomy zginął w zamieszkach
Paweł pochodzący z Białorusi od dziesięciu lat mieszka w Polsce, pod konsulat przyszedł, bo znał osobę, która zginęła w zamieszkach. - Przyszedłem okazać żałobę, po Białorusinach, którzy zginęli w Mińsku. Zabiła ich milicja. Wyszli bo chcieli aby powiedziano, jakie są prawdziwe wyniki wyborów. Byli przekonani, że w rzeczywistości wygrała Swiatłana Cichanouska. Jednego z mężczyzn przejechał wóz milicyjny, a drugiego trafił granat hukowy. Są nagrania z tych zdarzeń w internecie. Moi koledzy Białorusini na całym świecie przychodzą pod konsulaty i zapalają znicze i składają kwiaty – wyjaśnia. (...)
Cały artykuł przeczytacie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa Podlasia, z 18 sierpnia
Napisz komentarz
Komentarze