Historię Ani opisywaliśmy w 45. wydaniu „Słowa Podlasia”. Mieszkanka gminy Łomazy ma 21 lat. We wrześniu 2019 r. miała wypadek samochodowy. Doznała urazu mózgu, niedowładu czterokończynowego, zapadła w śpiączkę. Obecnie przebywa w ośrodku rehabilitacyjnym w Siedlcach, ale dalsza część leczenia nie będzie refundowana. Od 14 stycznia 2021 r. czeka na nią miejsce w ośrodku Origin w Otwocku, gdzie półroczny koszt rehabilitacji wyceniono na 110 tys. zł. Rodziny nie stać na tak duży wydatek, dlatego na stronie www.siepomaga.pl założyła zbiórkę „Wróć do nas, córeczko...”. W pomoc zaangażowały się też koleżanki poszkodowanej. Na Facebooku założyły grupę z licytacjami dla Ani.
Chciałyśmy pomóc
Rękodzieła, regionalne wypieki, przejazd wozami strażackimi, dzień w Studziance z kulturą tatarską, usługa pomocy drogowej, ubrania, kosmetyki, książki lub zabawki. Na grupie „Licytacje dla Ani” można znaleźć wszystko. Grupa liczy już ponad 1 tys. członków, a ich liczba ciągle się powiększa. Darczyńcy nie szczędzą swych środków, aby wesprzeć poszkodowaną. Na aukcjach można wylicytować unikatowe przedmioty, takie jak lizaki bezowe, rysunki wykonane przez uczniów łomaskiej szkoły podstawowej, miód z wiejskiej pasieki czy swojską nalewkę.
Skąd pomysł na założenie grupy? Na to pytanie odpowiada inicjatorka akcji, Karolina Gadomska z Dubowa. – Ania to moja sąsiadka, nasze rodziny się kolegują. Tata Ani był nawet świadkiem na weselu moich rodziców. Wszyscy szukaliśmy pomysłu jak im pomóc i odciążyć ich w tej trudnej dla nich sytuacji. Pewnego dnia wpadłam na pomysł licytacji, ponieważ sama często biorę udział w podobnych, żeby komuś pomóc - opowiada Karolina. - Jest to bardzo czasochłonne, więc poprosiłam Paulinę Kulawczuk o pomoc. Zna Anię i jej siostry ze szkoły, a ona również jest zawsze chętna do pomocy. Razem z moją siostrą Sylwią Bondaruk staramy się we 3 jakoś podołać temu zadaniu. Miałam wątpliwości co do tego pomysłu i nie spodziewałam się, że to tak bardzo się rozwinie. Pomaganie sprawia mi radość i mam nadzieję że każdy by tak postąpił na moim miejscu – zwierza się Karolina.
A Paulina Kulawczuk dodaje, że na obecną chwilę udało się zebrać ponad 70 tysięcy złotych.
– Brakuje jeszcze około 50 tysięcy, a wiemy że pieniądze ciągle będą potrzebne i nie planujemy zamykać zbiórki. Planujemy zbierać pieniądze do puszek w sklepach, ale czekamy na administracyjną legalizację tej formy zbiórki. Rozpoczynając tą akcje, byłyśmy przekonane, że ludzie zamieszkujący naszą gminę i okolice potrafią się zjednoczyć i pomagać sobie nawzajem w ciężkich sytuacjach. Z każdym kolejnym dniem utwierdzamy się, że się nie myliłyśmy i na świecie jest dużo ludzi dobrej woli, którzy chętnie chcą pomóc. Poza udziałem dużej grupy osób licytujących, bardzo pozytywnie zaskoczyły nas osiągane kwoty. Ogromnie cieszy nas także zaangażowanie od osób, które nie zawsze mogą pomóc finansowo, jednakże przekazują do licytacji różne rzeczy, często domowej roboty. Każdy taki pojedynczy gest ma duże znaczenie i dodaje nam wszystkim wiary w pozytywne zakończenie tej akcji ponadto dodaje nam energii do kolejnych działań– podkreśla.
Każdy chce pomóc
Losem Ani przejęli się też harcerze z Hufca Biała Podlaska, w tym 1 Drużyna Harcerska w Łomazach i 36 DH Nieprzetartego Szlaku „Żywioły” w Zalutyniu. Specjalnie dla Ani wykonali dekoracje świąteczne, które – dzięki uprzejmości pani Moniki Jaroszuk, wystawili w outlecie „Galeryja Łomaska”. – Dostaliśmy materiały, niektórzy mieli jakieś w domu. Wykonaliśmy na zbiórkach różne ozdoby bożonarodzeniowe, takie jak: stroiki, krasnale, choinki z materiałów, piórkowe, świeczniki i wiele innych – opowiada drużynowa Agnieszka Garbatiuk. Rękodzieła można nabyć w łomaskim outlecie do 10 grudnia. Niektóre są też wystawione na grupie „Licytacje dla Ani”.
W akcję włączyli się też przedsiębiorcy i strażacy z OSP Łomazy. Do wygrania była np. usługa strzyżenia w salonie fryzjerskim, wykonanie hybrydowego manicure czy holowanie uszkodzonego pojazdu. – Dziewczyna po wypadku jest z mojej miejscowości. Znam jej rodziców i łączę się z nimi bólem. Nie chciałbym być w ich sytuacji. Wiem, że koszt rehabilitacji jest wielki i sami nie są w stanie udźwignąć takiego ciężaru. Niech każdy da coś małego od siebie, a dla nich to będzie wielka rzecz – zauważa właściciel firmy „Auto-Elektryka. Pomoc Drogowa” Jakub Kościuczyk z Dubowa, który wystawił na licytację usługę pomocy drogowej. Liczba licytacji ciągle rośnie. Wiele osób wpłaca pieniądze anonimowo, kierując się chęcią pomocy. Również dzięki nim cel, jakim jest 110 tys., jest coraz bliżej. (...)
Cały artykuł przeczytacie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa Podlasia, z 1 grudnia
Napisz komentarz
Komentarze