Co sprawiło, że zainteresował się pan genealogią?
Iskrą, od której wszystko się zaczęło, była śmierć mojego taty w maju 2005 r. Dotąd to on był wielką skarbnicą wiedzy rodzinnej. W sytuacji, gdy to ja miałem dać na wypominki, okazało się, że tak naprawdę nic nie wiem o moich przodkach! To był dla mnie taki bodziec. Próbowałem w różny sposób przypominać sobie informacje, poszukiwałem danych wśród najbliższych, pytałem braci, siostry. Dużo mi wtedy pomógł mój brat Marian z Drelowa, razem odwiedzaliśmy rodzinę, zbieraliśmy wspomnienia. Jednak kiedy chciałem tę wiedzę poukładać, okazywało się to niemożliwe. Nie wiadomo było, co jest fikcją literacką, a co prawdą. Pojawiło się pytanie, na ile te ustne przekazy są przebarwione lub niedoszacowane. Nic mi się nie zgadzało, nie potwierdzało. Choć układałem dane według klucza, nie dawał mi on żadnej satysfakcji. A chciałem uporządkować tę wiedzę tak, by każdy następny po mnie również to wszystko zrozumiał, by było to dla każdego czytelne.
Kiedy nastąpił przełom w poszukiwaniach?
Pierwszym krokiem do usystematyzowania mojej wiedzy były szerokie poszukiwania w Internecie. Niestety, początkowo niewiele mi to pomogło. Dopiero kiedy na portalu Międzyrzec.info przeczytałem artykuł, poradnik genealogiczny, dowiedziałem się z niego o istnieniu portalu genealogicznego Lubgens. Lubelskie Korzenie. Od tego momentu zaczęły się wyjaśniać i potwierdzać zdobyte dotąd informacje. (...)
Cały wywiad przeczytacie w papierowym i elektronicznym, świątecznym wydaniu Słowa Podlasia, z 22 grudnia
Napisz komentarz
Komentarze