Padłych dzików szukano w lasach i na przyległych polach od wtorku 4 kwietnia do piątku 7 kwietnia. Żołnierze codziennie rano przyjeżdżali z jednostki w Wesołej i po południu do niej wracali. Akcję w ramach zwalczania afrykańskiego pomoru świń zarządził wojewoda mazowiecki. Włączyły się w nią służby weterynaryjne oraz leśnicy. Lekarze zabezpieczali znalezione zwłoki zwierząt, pobierali i wysyłali do badania próbki, a pracownicy Nadleśnictwa w Sarnakach służyli za przewodników. To już druga taka akcja. Pierwsza odbyła się jesienią.
Żołnierze w lesie, to, według niektórych rolników, potem większe szkody. – Dziki uciekają w popłochu, wychodzą na pola i przychodzą do naszych gospodarstw. Tak było jesienią, po pierwszej akcji z udziałem wojska. Tym razem może być podobnie – obawiają się i przypominają, że padłe zwierzęta znajdują i myśliwi, i rolnicy, i zgłaszają gdzie trzeba. Angażowanie wojska nie jest konieczne. Zwracają uwagę, że skutek może być opłakany, bo przegonione dziki przenoszą się w odległe miejsca i choroba może się rozprzestrzeniać.
Jednak w ocenie lekarza weterynarii Macieja Wierzchonia akcja przynosi rezultaty. – Oczyszcza teren ze szczątków padłych dzików, w których ASF może długo przetrwać i różnymi sposobami dostać się do hodowli świń – podkreśla.
Poza wojskową akcją szczątki martwego dzika wyłowili z Bugu strażacy z OSP w Sarnakach.
Napisz komentarz
Komentarze