Władze miasta w ubiegłym sezonie wiosenno-letnim opracowały system odbierania od mieszkańców odpadów zielonych tak, by ograniczyć koszty związane z oddawaniem frakcji bio do zakładu zagospodarowania odpadów.
Pod koniec listopada burmistrz Jerzy Rębek podsumowywał przedsięwzięcie na sesji rady miasta. Zdaniem burmistrza, sprawdziło się do tego stopnia, że w tegoroczny sezonie będzie zintensyfikowane. – W tym sezonie przez pół roku zebraliśmy 600 ton odpadów biodegradowalnych pochodzenia roślinnego, co dało oszczędności w kwocie 360 tys. zł. To imponujący wynik. Przerobione na kompost, zostały w ciągu 3-4 dni zabrane przez rolnika. Koszty - oprócz zakupu samochodu - to 42 tys. zł. Z tego wynika, że uzyskaliśmy z tej racji czysty zysk rzędu 320 tys. zł. – tłumaczył burmistrz, dodając, że jeśli nie będzie dalszych ataków nieprzyjaznych środowisk, które donoszą na miasto w sprawie polityki kompostowania, proces będzie rozszerzany. – Już mam pytania od innych rolników czy kompost z miasta będzie można odbierać – zapewniał burmistrz dodając, że urzędnicy z innych samorządów dopytują, jak Radzyń Podlaski wdrożył procedurę zagospodarowania odpadów zielonych od mieszańców, by poczynić oszczędności.
Zapowiedzi burmistrza, w kwestii kontynuacji pomysłu na zagospodarowanie odpadów bio przez miasto nastąpiło już po tym, jak w tej właśnie sprawie interweniowało w UM biuro posłanki Joanny Muchy. W połowie października bowiem do biura Joanny Muchy trafiło pismo mieszkańców Radzynia, którzy napisali o inicjatywie miasta z kompostownikiem na działce na obrzeżach miasta, gdzie zwożone są bioodpady z posesji mieszkańców, czym zajmują się miejskie służby. Posłanka poprosiła burmistrza o wyjaśnienia i informację o pozwoleniach jakie miasto ma, na składowanie w danym miejscu odpadów bio, oraz metody ich przetwarzania.
(...)
Cały artykuł przeczytacie w radzyńskim wydaniu Słowa Podlasia z 1 lutego
Napisz komentarz
Komentarze