Przed absolwentami szkół średnich jeden z najważniejszych egzaminów w życiu. W środę 4 maja ruszają matury. Tradycyjnie rozpoczną się od egzaminu z języka polskiego. Dzień później będzie matematyka, a 6 maja języki obce. Maturalny maraton potrwa aż do 23 maja.
Od wyniku matury zależy, czy młodzi ludzie dostaną się na wymarzone studia. Trudno się zatem dziwić, że to dla nich stresująca sytuacja. Towarzyszą jej nerwy, obawa przed kiepskim wynikiem i tym, czy noce spędzone nad książkami na coś się przydadzą.
Pewnie niewielu maturzystów zdaje sobie sprawę, że te wszystkie „przyjemności” zawdzięczają jednej osobie: pruskiemu baronowi Karlowi von Zedlitzowi.
Minister i szkoła
Urodził się 4 stycznia 1731 r. w obecnym Czarnym Borze w województwie dolnośląskim. Karl von Zedlitz skończył gimnazjum w Brunszwiku, Akademię Rycerską w Brandenburgu, studiował prawo i filozofię na uniwersytecie w Halle.
Szybko zaczął robić karierę. Już w 1770 von Zedlitz został ministrem sprawiedliwości, ale okazało się, że najpilniej zajął się zupełnie innymi zagadnieniami. Baron zaczął reformować pruską edukację. Chciał stworzyć szkołę, która uczy myślenia, a nie tylko napełnia głowy młodych ludzi wiedzą.
W 1788 r. w trakcie reformy w Prusach wprowadzono egzamin w gimnazjach i innych szkołach średnich. W roku 1812 – także w Księstwie Warszawskim – została wprowadzona matura.
To był ważny egzamin, bo osoba, która go zdała, otwierała sobie drogę do pracy w administracji państwowej. Prusakom zależało na dobrych, wykształconych kadrach
Przełom nastąpił w 1834 roku, bo od tego czasu tylko zdanie matury umożliwiało dostanie się na studia. I tak jest do dziś.
Czytaj też: Od razu po majówce czeka ich najważniejszy egzamin Znamy harmonogram matur
Matura a sprawa polska
Kiedy Polska w 1918 r. odzyskała niepodległość, trzeba było skleić kraj z trzech części znajdujących się w różnych zaborach. Różniły się pod każdym względem. Także w sferze edukacji. Najgorzej uczone były dzieci w zaborze rosyjskim, bo nie było tam obowiązku szkolnego. W pozostałych zaborach dzieci obowiązkowo trzeba było posyłać do szkół.
Był kwiecień 1919 roku, gdy na Ogólnopolskim Zjeździe Nauczycielskim postanowiono, że dzieci w wieku od 7 do 14 lat zostają objęte obowiązkiem szkolnym. Kończący gimnazja zdawali maturę. Składały się na nią dwa egzaminy pisemne - z języka polskiego i przedmiotu kierunkowego - i cztery ustne.
W 1932 rozpoczęto w Polsce reformę edukacji, która ujednolicała system w całym kraju. Wprowadzono 7-letnią szkołę podstawową, trwającą 4 lata średnią oraz 2-letnie liceum.
Po gimnazjum zdawało się tzw. małą maturę. Jeżeli się ją zdało, można było kontynuować naukę w liceum albo w 3-letnim liceum zawodowym. Po zakończeniu tego etapu nauki podchodziło się do studiów.
Przez lata matura się zmieniała. Nie chodzi tylko o tematy, ale jej formy i zasady zdawania. Dziś, od 1999 roku, matura to egzamin zewnętrzny. Oznacza to tyle, że arkusz wypełniany przez młodego człowieka jest sprawdzany poza szkołą.
Czytaj też: Przemysław Saleta odwiedził więzienie. Opowiadał o rozwoju osobistym
Napisz komentarz
Komentarze