"Pies utknął w norze bobra", "Bocian wypadł z gniazda" czy "Mam węża na parapecie" – takie między innymi zgłoszenia otrzymują strażacy z powiatu bialskiego. Nie zdarza się to często, bo w ciągu roku bywa zaledwie 20-25 nietypowych zgłoszeń na 2000 wszystkich interwencji, ale jak widać to właśnie strażacy są pierwszymi, do których ludzie zwracają się o pomoc w przeróżnych sytuacjach.
Na ratunek dzieciom
W ostatnim czasie jedną z takich nietypowych akcji było uwolnienie z huśtawki dziewczynki. Zgłoszenie o tym, że 13-latka utknęła na placu zabaw przy ul. Księcia Witolda w Białej Podlaskiej straż otrzymała 4 lipca.
– Po przybyciu na miejsce zdarzenia okazało się, że na placu zabaw w huśtawce jest zaklinowana dziewczynka w wieku 13 lat. Zgłaszała bóle brzucha. Działania strażaków polegały na zabezpieczeniu miejsca zdarzenia i uwolnieniu dziecka z huśtawki oraz udzieleniu wsparcia psychicznego – relacjonuje rzecznik Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej mł. bryg. Mirosław Byszuk.
Po akcji, w której wzięło udział 5 strażaków, 13-latka została przekazana zespołowi ratownictwa medycznego oraz pod opiekę mamy.
PRZECZYTAJ: Podpalili dziecięcy wózek. Sprawą zajęła się policja
Z kolei w połowie lipca w Międzyrzecu Podlaskim strażacy pomogli dziecku, któremu stopa utknęła w kole roweru. Gdy na miejsce przybyli druhowie, dziewczynka leżała na drodze, a jej stopa uwięziona była pomiędzy widelcem a szprychami przedniego koła. Strażacy zabezpieczyli miejsce zdarzenia i przy pomocy specjalistycznych nożyc przecięli metalowe elementy i oswobodzili dziecko. – Działania straży polegały również na udzieleniu wsparcia psychicznego, przeprowadzeniu wstępnego badania urazowego oraz unieruchomieniu kończyny. Następnie dziewczynka przekazana została załodze karetki w celu przeprowadzenia badań –informuje rzecznik bialskiej straży. Rower trafił do matki dziecka, która dojechała na miejsce.
Zwierzęta w opałach
Straż pożarna to formacja, którą często jako pierwszą ludzie wzywają do zdarzeń, dotyczących zwierząt. Jedna z takich akcji to pomoc psu, który 19 lipca utknął w norze bobra w pobliżu rzeki Zielawa w gminie Łomazy.
– Po przybyciu na miejsce zdarzenia stwierdzono, że prawdopodobnie pies wszedł od strony wody do nory bobra. Wejście znajdowało się pod wodą, w związku z czym nie mógł się wydostać, słychać było tylko pisk, dochodzący spod ziemi. Po zlokalizowaniu miejsca, w którym znajduje się zwierzę, działania zastępu OSP Łomazy polegały na zabezpieczeniu miejsca zdarzenia i wykonaniu około półtorametrowego podkopu. Po dokopaniu się do psa, zwierzę zaczęło zachowywać się agresywnie. Pies chwycił zębami szpadel, po czym wydostał się z wykopu i oddalił się w kierunku pobliskiej miejscowości – relacjonuje rzecznik KM PSP w Białej Podlaskiej.
Niestety mniej szczęścia miał pies, który wpadł 16 lipca w Rokitnie do niezabezpieczonej, nieużytkowanej studni. Pomimo działań strażaków, został wyciągnięty martwy.
SPRAWDŹ: Więźniowie zajmą się psami. Zakład karny podpisał umowę z "Azylem"
Kolejne zgłoszenie dotyczyło bociana, który zaplątał się w sznurki w jednym z gniazd na terenie Berezówki w gminie Zalesie. W tym przypadku strażacy dotarli na miejsce, jednak ptak zdołał już samodzielnie uwolnić się z pułapki i odlecieć. W Łózkach w gminie Drelów z kolei młody bociek wypadł z gniazda. – Działania zastępów straży polegały na zabezpieczeniu miejsca zdarzenia, złapaniu bociana i przekazaniu go pracownikom urzędu gminy Drelów – opisuje mł. bryg. Byszuk.
W Lachówce Małej w gminie Zalesie 8 lipca straż została wezwana do... zaskrońca w stodole. – W stodole znajdował się wąż, konkretnie zaskroniec pospolity. Działania zastępu polegały na zabezpieczeniu miejsca zdarzenia, schwytaniu i wywiezieniu węża do pobliskiego lasu – informuje rzecznik. Natomiast w Zastawku w gminie Terespol druhowie wyjechali do trzech gniazd os, znajdujących się na strychu budynku mieszkalnego. Kobieta przekazała też, że na parapecie okna widziała węża. – Między oknem a ociepleniem ściany widoczne były duże szczeliny, spowodowane niedokończonymi pracami przy elewacji. Właścicielka nie wyraziła zgody na demontaż płyt styropianowych w celu zlokalizowania węża. Węża nie złapano. Działania polegały na zabezpieczeniu miejsca zdarzenia, usunięciu gniazda os i wywiezieniu do lasu. Właścicielce zleciliśmy dokończenie prac przy elewacji oraz zabezpieczenie okienek na strychu – przekazuje Byszuk.
Przy tej okazji warto też wspomnieć o akcji radzyńskich strażaków, którzy 21 lipca zostali wezwani do Zabiela, by pomóc gołębiowi, uwięzionemu w przewodzie kominowym. Ptak został uratowany. Innym razem uratowali w Radzyniu Podlaskim kaczuszki, które utknęły w kanale burzowym.
Nie każde gniazdo os to zagrożenie
Odrębną kategorię stanowią natomiast wyjazdy do owadów. Tych jest w statystykach całe mnóstwo. Gniazda os i szerszeni to potencjalne zagrożenia, ale nie zawsze w takich przypadkach powinniśmy wzywać na ratunek strażaków. Dlaczego? – Państwowa Straż Pożarna interweniuje jedynie w wypadkach bezpośredniego zagrożenia dla życia i zdrowia ludzi ze strony owadów. Należy podkreślić, że interwencje straży przy zdarzeniach, w których nie ma gniazda, a jedynie latające owady nie przynoszą pożądanych rezultatów, a w tym czasie strażacy mogą być potrzebni przy zdarzeniach, stwarzających większe zagrożenie dla życia i zdrowia ludzi np. pożary, wypadki drogowe – wyjaśnia Mirosław Byszuk.
CZYTAJ TEŻ: BMW wjechało w passata. Młody kierowca był kompletnie pijany
Dodaje, że obecność owadów w miejscach, w których ludzie nie przebywają na stałe np. a altanach, terenach zalesionych poza obszarami zamieszkania, nie kwalifikuje się jako bezpośrednio zagrażające życiu i zdrowiu ludzi. – Zwracamy się więc z apelem do wszystkich mieszkańców o większą rozwagę przy wzywaniu straży pożarnej w takich przypadkach – przekazuje rzecznik straży.
Kiedy wzywać straż i jak radzić sobie z owadami?
Aby pozbyć się niepożądanych owadów właściciele posesji powinni prowadzić działania zapobiegawcze. Aby zniechęcić osy do zakładania gniazd, należy wiosną przeglądać szopy, altanki, poddasza budynków mieszkalnych i usuwać z nich zauważone zaczątki gniazd. Wszystkie otwory w budynkach, którymi osy mogą przedostać się do środka (także otwierane okna), warto zabezpieczyć siatkami. Jednym z przykładów bezzasadnych wezwań straży pożarnej są zgłoszenia o latających owadach na działkach w pobliżu drzew lub na terenach zalesionych poza obszarami zamieszkania. Musimy być świadomi, że są to ich naturalne miejsca pobytu.
– Dyżurny stanowiska kierowania Państwowej Straży Pożarnej, przyjmując zgłoszenie, stara się wnikliwie je analizować, może się tak zdarzyć iż uzna interwencję zespołu ratowników straży pożarnej za bezzasadną – brak bezpośredniego zagrożenia zdrowia lub życia ludzi. Wówczas proponuje zgłaszającemu alternatywne rozwiązanie, kierując go do wyspecjalizowanych firm, zajmujących się likwidacją gniazd tych uciążliwych owadów. Pouczenie, podanie numeru telefonu czy też skierowanie do właściwej instytucji jest jedną z form udzielenia pomocy – wyjaśnia mł. bryg. Mirosław Byszuk.
Dodaje, że interwencje straż podejmuje w razie stwierdzenia bezpośredniego zagrożenia dla życia ludzi ze strony owadów i najczęściej będzie to dotyczyć obiektów, w których przebywają grupy dzieci (np. place zabaw) lub osób o ograniczonej zdolności poruszania się. W takich przypadkach przewiduje się doraźną ewakuację tych osób poza strefę zagrożenia i podjęcie niezbędnych działań, zmierzających do usunięcia owadów.
Napisz komentarz
Komentarze