Istna plaga niechęci na grę w IV lidze dotknęła nie tylko ekipy z okręgu bialskopodlaskiego, ale całego województwa. Lutnia Piszczac wygrała bialskopodlaską klasę okręgową, ale zrezygnowała z gry w IV lidze. Wicemistrz czyli Podlasie II Biała Podlaska również odmówiło. W efekcie żadna ekipa z naszej okręgówki nie awansowała, przez co w IV lidze utrzymały się rezerwy Górnika Łęczna.
Lutnia pierwsze miejsce zajęła wygrywając w Łukowie z Orlętami, które w efekcie tej porażki nie tylko straciły pierwsze miejsce w lidze, ale i drugie na korzyść rezerw Podlasia. Pojawiły się głosy, że Lutnia skoro nie chciała awansować, to mogła odpuścić Orlętom i że to by było fair play. Moim zdaniem piłkarze Lutni zachowali się jak najbardziej zgodnie z duchem sportowej postawy. Nic nikomu nie odpuścili, na boisku. Niestety za wysokim poziomem sportowym jak na bialską klasę okręgową nie poszły finanse i organizacja by grać w IV lidze.
Z grą w IV lidze problemy ma o wiele więcej ekip z całego województwa: Cisowianka Drzewce, Stal Poniatowa, Kryształ Werbkowice, Huczwa Tyszowce. Koszty gry w IV lidze przerastają budżety klubów i nie chodzi tu o jeden czy dwa przypadki, ale o wiele. Lubelski Związek Piłki Nożnej powinien się pilnie zastanowić co z tym fantem zrobić. Być może problem rozwiązać może liga międzyokręgowa, już kiedyś takie twory funkcjonały w polski futbolu. W województwie lubelskim mamy cztery okręgi, więc można dwie taki ligi stworzyć bialskopodlaska-chełmską i lubelsko-zamojską. Póki co dochodzi do takich kuriozalnych sytuacji, że Lutnia Piszczac po raz trzeci z rzędu może wygrać bialskopodlaską klasę okręgową.
Napisz komentarz
Komentarze