Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 21 listopada 2024 14:14
Reklama
Reklama Baner reklamowy - warsztat samochodowy - pogotowie

Susza przyspieszyła żniwa dyniowe w regionie [FILM]

W naszym regionie zakończyły się żniwa dyniowe. Przyspieszyła je susza, która dotknęła rolników. Jakie więc były tegoroczne zbiory?
Susza przyspieszyła żniwa dyniowe w regionie [FILM]
Powiat bialski to zagłębie dyniowe

Autor: Justyna Lesiuk-Klujewska

Szacuje się, że tylko w gminie Wisznice jest ok. 600 ha upraw dyni. To stanowi 6 proc. wszystkich upraw. 

Susza jest największym problemem

– Dynię uprawiam od 30 lat. Na początku siałem tzw. dynię białą. Dopiero od kilku lat uprawiam dynię czarną, typ Gleisdorfer. W tym roku posiałem 4,5 ha tego warzywa – mówi rolnik z Horodyszcza, Jerzy Sołtan. Zaznacza, że w tym roku dynie są małe. – Jest sucho. Zazwyczaj dynie są większe. Przez dwa miesiące nie było deszczu. A gdyby był, to warzywo byłoby dużo większe – wyjaśnia.
 

- W tym roku dynie są mniejsze, bo była susza - twierdzi rolnik z Horodyszcza, Jerzy Sołtan. fot. Justyna Lesiuk-Klujewska

W tym roku zbiory będą trochę skromniejsze, chociaż u niektórzy rolnicy nie narzekają. 

– Myślę, że u mnie z 1 ha powinienem zebrać ok. 1 tony ziaren. Są w Horodyszczu i tacy rolnicy, którzy z 1 ha zbierają tylko ok. 200 kg ziarna. A zbiory poniżej 400 kg z ha są nieopłacalne – tłumaczy Jerzy Sołtan. 
 

Dynie sieje się siewnikiem gruntowym w maju. Uprawa warzywa nie wymaga stosowania oprysków, a więc jest ekologiczna. – W związku z tym, że na polu jest bardzo dużo ziela., trzeba ze 3 razy przyjechać z opielaczem. Niekiedy dynie musimy okopywać ręcznie. Potem czekamy, aż dynie się urodzą i jesienią organizujemy zbiory. Dziś są to zbiory maszynowe, Ja wypożyczam kombajn do dyń od lokalnego przedsiębiorcy. Potem sprzedaję mu pestki, które z kolei są suszone – mówi rolnik z Horodyszcza, Jerzy Sołtan. Dodaje, że w tym roku dyniowe żniwa są przyspieszone o 3 tygodnie.

W Polsce jest ok. 8 tys. ha upraw dyni. Warzywa te nie wymagają gleby wysokiej jakości. Ale ważne jest, aby stosować płodozmian co 2 lata.

 – Autriacy, którzy wynaleźli gatunek dyni zwany Gleisdorfer, zalecają wręcz sianie dyni w 1 roku , a potem stosowanie przez 3 lata monokultury i powrót do dyni – wyjaśnia rolnik i właściciel firmy skupiającej ziarna dyni, Łukasz Popielewicz. Po dyni można posiać rośliny jare, czyli siane wiosną.  

Powiat bialski dyniowym zagłębiem

– Nasz region od lat jest zagłębiem dyniowym. Kolejne zagłębie jest między Hrubieszowem a Tomaszowem Lubelskim. Tam mamy 2 skupy pestek dyni, które z nami współpracują. Również na Podkarpaciu, w okolicach Łańcuta jest spora liczba rolników, którzy uprawiają dynie. Podsumowując, 90 proc. upraw dyni znajduje się na Lubelszczyźnie – mówi Łukasz Popielewicz. 

Wyjasnia, że uprawa dyni dziś się opłaca mimo że nie wszędzie jest ziemia dobrej klasy.

– W gminie Jabłoń są lepsze gleby, podobne do tych w Hrubieszowie, gdzie rolnicy mają po 1,6 tony ziaren z ha, natomiast u nas gleby są słabsze. Rolnicy z 1 ha zbierają ok. 700-800 kg ziaren. Ale tu bazujemy na glebie IV i V klasy, więc plony siłą rzeczy jest mniejsze – tłumaczy przedsiębiorca. Jego firma skupuje pestki, współpracując w ten sposób z około tysiącem rolników. – W styczniu robimy zamówienia na materiał siewny, podpisujemy umowy z kontrahentami i pod nich szukamy rolników, aby ich zakontraktować. Tym samym rolnicy już w styczniu mają ustaloną cenę i się o nią nie martwią. Ten rok pokazał nam, że warto było podpisać umowę, bo cena spotowa (cena dnia przyp. red.) za 1 kg pestek jest niższa niż u nas i dalej leci w dół – zaznacza Łukasz Popielewicz. Wyjaśnia, że współpraca z rolnikiem jest kompleksowa. – Dostarczamy materiał siewny, wypożyczamy sprzęt rolniczy, np. kombajny dyniowe, oraz skupujemy pestki – zaznacza.

Dynia przyszłością dla naszych rolników?
Lokalny przedsiębiorca, Łukasz Popielewicz twierdzi, że dynie są naszą tradycją ale tez przyszłością. Fot. Justyna Lesiuk-Klujewska

 

FHU Łukasz Popielewicz co roku obrabia od 2 do 3 tys. ton pestki. Następnie  przygotowuje pestki do paczkarni. Głównym odbiorcą pestek są Austria i Niemcy.

– Mamy swoje magazyny i hale produkcyjne w Horodyszczu i Dubicy, które są wyposażone w nowoczesną linię produkcyjną do czyszczenia pestki dyni. Na hali utrzymywana jest stała temperatura, są m.in. sortowniki optyczne, które czyszczą pestki "na kolor". Jest też rentgen, który wykrywa ciała obce, dzięki czemu są natychmiast usuwane. Suszumy pestki i poddajemy je zabiegowi sterylizacji, aby uzyskać jak najlepszą mikrobiologię. Profesjonalnie przygotowujemy pestki do wszystkich paczkarni, robimy to hurtowo. Dzięki nowoczesnemu sprzętowi udaje nam się uzyskać jak najlepszą jakość – opowiada przedsiębiorca.
 

Przedsiębiorca twierdzi, że pestka dyni do przyszłość dla naszego rolnictwa. – Mamy słabą glebę, a dynia nie ma dużych wymagań. Rolnik przy zbiorze od 700 do 800 kg za ha, weźmie 7-8 tys. zł za ha. Coś mu zostanie, a ze zboża czy kukurydzy ma niewiele, a często wręcz musi dokładać – tłumaczy Łukasz Popielewicz. 

W powiecie bialskim plantacje dyń mają powierzchnię od kilkunastu do 300 ha. Pestki z dyni mają wartości lecznicze i odżywcze. Są źródłem witamin i składników mineralnych oraz oleju roślinnego, który zawiera nienasycone kwasy tłuszczowe. 


 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: chyży rójTreść komentarza: niech najpierw szczepią psy i koty będąnce w niewoli w miescie,Dodatkowo właściciele nie sprzątają po swoich niewolnikach,Postawić strażnika miejskiego i niech wali mandaty,od tego jest.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 10:57Źródło komentarza: Wścieklizna w natarciu. Wykryto ją u domowego psa i krowyAutor komentarza: chyży rójTreść komentarza: a to dlatego,bo trzeba używać i rozumu a im zabrakloData dodania komentarza: 21.11.2024, 10:48Źródło komentarza: Kierowała po alkoholu. Uderzyła w busaAutor komentarza: AndrzejTreść komentarza: Ja na temat specjalności.Byłem w wojsku 40 lat wstecz, na szkole młodszych specalistów i po niej zostałem dowódcą obsługi R-140 M.Myślałem że nie ma już tej specjalności,a to dlatego że taka radiostacja,tzn,anteny nadawcze wysyłają w eter tyle energii,że każdy może szybciutko zlokalizowac miejsce.Nawet wtedy,w latach 80 mówiono nam że każda rsdt.dużej mocy to ,,świeci jak zimny ogień odpalony z zupełnej ciemności'.Oczywiście były na radiostacji urządzenia do pracy zdalnej,chyba z odległości do 150m,ale nigdy tego nie ćwiczyliśmy.Więc jestem bardzo zdziwiony,że wojsko ciągle szkoli ludzi z alfabetu Morsa,jest to przestarzałe,przy dzisiejszej cyfryzacji.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 10:33Źródło komentarza: Mistrz MMA w szeregach terytorialsów. To międzyrzeczaninAutor komentarza: BartekTreść komentarza: Nie sposób nie dostrzec emocji, jakie towarzyszą Twojej wypowiedzi, ale wydaje mi się, że przedstawiasz rzeczywistość w sposób nazbyt uproszczony i jednowymiarowy. Oczywiście, dorosłość wymaga odpowiedzialności, a założenie rodziny jest jej istotnym elementem, ale przecież nie jest to jedyna definicja dojrzałości czy wartości człowieka. To, że ktoś nie ma jeszcze rodziny, nie oznacza, że jego opinie na temat patriotyzmu, obronności czy poświęcenia nie mają znaczenia. Twoja krytyka młodych ludzi, którzy mówią o wojnie czy bohaterstwie, opiera się na założeniu, że każdy, kto nie doświadczył wojny, idealizuje ją i traktuje jako romantyczną przygodę. To spore uogólnienie. Faktycznie, są osoby, które mogą nie rozumieć w pełni, czym jest wojna, ale równie dobrze można powiedzieć, że ktoś, kto nigdy nie służył w wojsku, może mieć bardzo realistyczne i świadome podejście do tych spraw. Nie jest to czarno-białe. Co więcej, podkreślasz, że polska tradycja heroizmu, którą wiążesz z upadkiem I i II Rzeczypospolitej, jest przyczyną problemów naszego kraju. Nie sposób jednak nie dostrzec, że właśnie ta tradycja dała nam bohaterów, którzy walczyli o niepodległość i wolność – nie tylko w zbrojnych konfliktach, ale też w codziennej pracy, działalności politycznej i społecznej. Zgadzam się, że wojna to koszmar – brud, smród, krew i cierpienie. Nikt, kto naprawdę rozumie jej naturę, nie traktuje jej jako romantycznej przygody. Ale czy oznacza to, że nie powinniśmy o niej rozmawiać, przygotowywać się do obrony kraju, czy doceniać poświęcenia tych, którzy byli gotowi walczyć za swoje ideały? Krytyka młodych, którzy szukają swojego miejsca w tradycji wojskowej czy patriotycznej, wydaje się nieco niesprawiedliwa. To nie znaczy, że są naiwni – być może po prostu szukają sensu, który jest głęboko zakorzeniony w naszej historii i kulturze. Ostatecznie, odwaga i odpowiedzialność nie mają jednej definicji. Można być odpowiedzialnym i odważnym w rodzinie, ale również w służbie publicznej, w wojsku, czy po prostu w codziennym życiu. Każdy etap życia ma swoje wyzwania i nie powinniśmy deprecjonować jednych wyborów na rzecz innych.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 09:01Źródło komentarza: Mistrz MMA w szeregach terytorialsów. To międzyrzeczaninAutor komentarza: chyży rójTreść komentarza: "dlatego, że", nieuku, zapamiętaj. Nie ma żadnego "dlatego, bo".Data dodania komentarza: 21.11.2024, 08:45Źródło komentarza: Kierowała po alkoholu. Uderzyła w busa
Reklama
Reklama