Dom dziecka to wspólna inwestycja, a teraz wspólny problem gminy i powiatu. Powstał na piętrze Ośrodka Zdrowia przy ul. Wojska Polskiego w Komarówce. Miał pomieścić około 14 dzieci. Placówka została uruchomiona 1 lipca. Zatrudniono dyrektora, który miał "pozyskiwać" dzieci.
– W imieniu placówki składał oferty do różnych Powiatowych Centrów Pomocy Rodzinie, na terenie naszego powiatu, sąsiednich, a nawet szerzej – tłumaczy Demianiuk. Zabiegi te nie przyniosły jednak efektu. Dzieci nie ma. – Jeżeli sytuacja nie zmieni się za pół roku, placówka zostanie zlikwidowana – mówi Lucjan Kotwica, starosta radzyński. – Do końca tego roku musimy tę sprawę rozwiązać definitywnie i podjąć ostateczną decyzję: czy jeszcze czekamy na dzieci, czy powołujemy inną instytucję - dodaje Ireneusz Demianiuk, wójt gminy Komarówka Podlaska.
Pomysły na zagospodarowanie budynku domu dziecka są różne. Gmina zastanawia się, czy nie zrobić tam internatu. Starosta myśli raczej o miejscu dziennego pobytu dla osób starszych. Rozmowy nad alternatywną instytucją trwają. Warunek jest jeden: musi to być wspólne zadanie gminy i powiatu, tak jak było to z domem dziecka. – Rozmowy trwają i idą w kierunku powołania placówki, która może mieć finansowanie z innego źródła, nie tylko z budżetu gminy – dodaje Demianiuk.
Dlaczego dom dziecka w Komarówce okazał się niewypałem? – W chwili, kiedy podejmowaliśmy decyzję o jego powołaniu, było zapotrzebowanie. A Dom Dziecka w Radzyniu Podlaskim nie mieścił dzieci, które trzeba było wysyłać do placówek w powiatach ościennych – mówi Kotwica. A to wiąże się z większymi kosztami.
Anna Kowalska
Napisz komentarz
Komentarze