Już od 10 dni duże sklepy muszą mieć podpisaną umowę z wybraną organizacją pożytku publicznego. Przepisy zobowiązują je do przekazywania żywności, która nadaje się do spożycia, ale z jakiegoś powodu nie nadaje się do sprzedaży. Może to być przywiędłe warzywo lub produkt z uszkodzonego opakowania bądź ze zbliżającym się terminem przydatności do spożycia. Sklepy muszą przekazywać żywność nieodpłatnie. Warto zaznaczyć, że produkty muszą spełniać wymogi prawa żywnościowego, czyli m.in. nie mogą być zepsute.
Nowe przepisy określają też konkretne stawki kar za niedostosowanie się do wytycznych. Otóż sklep, który wyrzuci wspomnianą żywność do kosza, zapłaci 10 groszy za każdy kilogram zmarnowanej żywności. Pieniądze trafią na konto organizacji, z którą ma podpisaną umowę. Jeżeli zdarzy się, że nie podpisze umowy z żadną organizacją, zapłaci 5 tys. zł kary i 10 groszy za każdy zmarnowany kilogram żywności. Tym razem środki zasilą konto Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Nad tym, czy sklepy wywiązują się z nowego obowiązku, czuwać będą inspektorzy ochrony środowiska. Zapytaliśmy jedną z największych sieci marketów w Polsce, jak wyglądało wdrożenie działania w jej przypadku. Okazuje się, że projekt przekazywania niesprzedanej, nadającej się do spożycia żywności realizowany jest systemowo w marketach Biedronki już od 2016 roku. – Umowy podpisywane są przez naszą firmę, a nie pojedyncze sklepy, które nie posiadają odrębnej osobowości prawnej – wyjaśnia dyrektor działu ochrony środowiska sieci Biedronka, Sylwia Krzyżycka. Ponad 60 procent towarów przekazywanych na rzecz Organizacji Pożytku Publicznego z Biedronki stanowią: świeże mięso, wędliny, wyroby garmażeryjne oraz ryby. Są wykorzystywane do przygotowywania posiłków w jadłodajniach i stołówkach bądź paczek żywnościowych w punktach wydawania żywności dla osób potrzebujących. – W 2019 roku współpracowaliśmy łącznie z 83 Organizacjami Pożytku Publicznego, którym przekazywaliśmy żywność z 1639 naszych sklepów. Jest to ponad połowa z 3002 Biedronek na koniec IV kwartału 2019 r. – podkreśla Krzyżycka.
Cały artykuł przeczytacie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa Podlasia, z 10 marca
Napisz komentarz
Komentarze