Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Ilość zdjęć
17 zdjęć
Średniowieczne klimaty w pałacu Firlejów
Na dwa dni w Czemiernikach w powiecie radzyńskim osiedlili się Słowianie. Organizowali turnieje rycerskie, wyrabiali zbroje i hełmy, warzyli piwo i gotowali w kotłach słowiańskie jadło. Były nawet zaślubiny książęcej pary. A wszystko to podczas Festiwalu Słowian.
Słowiański sobotnio-niedzielny festyn (27-28 sierpnia) miał dwa cele: rozrywkę i edukację, choć nie można pominąć także aspektu promocyjnego. Wydarzenie było promocją miejscowości oraz Palazzo in Fortezza, czyli pałacu Firlejów.
Główne inscenizacje przygotował Słowiański Gród z Wólki Bieleckiej. W słowiańskiej wiosce pojawiło się stanowisko płatnerza, browarnika, brązownika czy kowala. – Stanowiska są interaktywne. Można podchodzić, skosztować słowiańskiego jadła prosto z kotła, płatnerz pokaże, jak pięknie wyrabiać zbroje, a browarnik – jak wyglądało warzenie piwa w średniowieczu – mówi Beata Myszkowiec z Fundacji Monumentis, głównego organizatora wydarzenia. Słowianie z Wólki Bieleckiej, którzy animują i promują kulturę okresu słowińskiego, przygotowali główną atrakcję – wioskę słowińską.
Impreza skierowana była do turystów, którzy przyjechali z Gdyni, Łodzi, Tomaszowa Mazowieckiego, Parczewa, Łukowa, Włodawy, Białej Podlaskiej, Zamościa, Włodawy. – Mamy nadzieję, że cel promocyjny został osiągnięty – mówi Bogdan Sozoniuk ze Starostwa Powiatowego w Radzyniu Podlaskim, które było partnerem wydarzenia. – Organizując to wydarzenie, chcieliśmy dać okazję pokazania się i zaprezentowania miejscowym.
Zaproszenie przyjęły Podlaskie Miody, które cieszyły się ogromnym powodzeniem. Stowarzyszenie Podaj Łapę promowało swoją działalność i zbierało datki na opiekę nad zwierzętami, Dom Mokoszy z powiatu bialskiego (do niedawna radzyńskiego) zorganizował turniej łuczniczy. Na stoisku obok swoje prace prezentował Józef Oleksiński, malarz z Czemiernik.
Z ościennych powiatów przyjechały do Czemiernik produkty regionalne. Lody tradycyjne i makowiec spod Lubartowa cieszyły się dużym uznaniem. Towarzystwo Regionalne z Czemiernik promuje swoje wydawnictwa, sprzedaje monety i proponuje zwiedzanie Czemiernik z przewodnikiem. Po miejscowości oprowadzali regionalista Marian Mazurek i wiceprezes Towarzystwa Ireneusz Kaczorek.
Ilość zdjęć
31 zdjęć
Artyści uwiecznili podlaskie pejzaże
Po raz piaty artyści z całej Polski zjechali do Dworku Łukowiska w gminie Janów Podlaski, by wziąć udział w Nadbużańskim Plenerze Malarskim.
Organizatorami spotkań są Barbara i Adam Wróblowie. Do swojego dworku, znajdującego się w Bublu Łukowiskach, zapraszają uznanych i jednocześnie cenionych przez siebie malarzy. W tym roku było ich piętnastu, m.in. z Warszawy, Gdańska, Krakowa, Białegostoku i Torunia.
– Wielu z nich już uczestniczyło w naszych plenerach, ale zawsze zapraszamy też nowe osoby. Wszystkie są zachwycone naszym nadbużańskim krajobrazem i to on staje się często tematem ich prac – mówi Barbara Wróbel.
Te są również poświęcone urokliwemu ogrodowi pani Barbary. 25 sierpnia efekt ponadtygodniowej pracy artystów można było zobaczyć podczas wernisażu. Część obrazów już została sprzedana, resztę można oglądać w galerii państwa Wróblów do końca roku. Można je też kupić.
– Organizujemy plenery z kilku powodów. Po pierwsze, kochamy sztukę. Po drugie, uwielbiamy kontakt z artystami, którzy są wyjątkowymi, bo uduchowionymi gośćmi. Po trzecie, w ten sposób promujemy region. Żałujemy, że ten plener już za nami, ale w perspektywie mamy kolejny, za rok – zapowiada pani Barbara.
Ilość zdjęć
25 zdjęć
Serce na dłoni, czyli co fotografowi w duszy gra
Po raz kolejny fotograficy należący do Fotoklubu Podlaskiego w Białej Podlaskiej zaprezentowali swoje prace na wystawie podsumowującej roczną pracę.
Swoje zdjęcia przedstawiła także młoda artystka, 22-letnia Angelika Żeleźnicka pochodząca z Piszczaca, zdobywczyni stypendium artystycznego marszałka województwa i prezydenta miasta.
Wystawa "Serce na dłoni, a dłoń na aparacie" przygotowana przez Angelikę to zbiór fotografii przenoszących odbiorców do bajkowego świata. Przez obiektyw swojego aparatu młoda artystka postrzega świat i ludzi niczym małe dziecko, które nie zna tego, co złe.
Oprócz prac Angeliki na wystawie zaprezentowano zdjęcia wykonane przez członków Fotoklubu Podlaskiego. Na VIII dorocznej wystawie grupy, która w tym roku świętuje swoje 25-lecie istnienia, autorzy prezentują swoje ulubione tematy, które zgłębiają od lat.
– Dla jednych jest to portret dla innych makro, reportaż, architektura, przyroda czy dokument. Każdy z autorów zaprezentował to, co mu w duszy gra – wyjaśnia Małgorzata Piekarska, instruktor fotografii w Bialskim Centrum Kultury.
Wystawę otworzył 26 sierpnia nowy dyrektor BCK Mariusz Orzełowski, dla którego był to pierwszy dzień na stanowisku.
Ilość zdjęć
40 zdjęć
Gwiazdy eurodance przypomniały lata młodości
Na 90` Festival on Tour zorganizowanym w sobotę 27 sierpnia na płycie lotniska w Białej Podlaskiej wystąpiły gwiazdy muzyki eurodance lat 90. Były grupy Rednex, Fun Factory, a także Dr. Alban. Polskim akcentem był Stachursky. O dobrą zabawę dbali też DJ Marco i DJ Quicksilver.
Choć tłumów nie było, to ci, którzy pojawiali się na festiwalu, nie żałowali. – Muzyki dance słucham na co dzień. Najbardziej znałam piosenki Stachursky`ego, ale pozostali wykonawcy też przypadli mi do gustu. Poza tym jest fantastyczna atmosfera – mówi Monika z Kodnia.
W Danielu i jego żonie Kamili z Białej Podlaskiej koncert przywołał wspomnienia. – Wszystkie piosenki przypominają nam lata młodości. Słyszeliśmy je w radiu, na dyskotekach. Choć ludzi jest mniej, niż się spodziewałem, fantastycznie się bawią – mówi Daniel.
Na festiwal aż z pomorskiej Redy specjalnie przyjechali Andżelika i Daniel. - Muzycznie było rewelacyjnie, podobnie jak z oprawą sceny. Ale bardzo nas zaskoczyła niska frekwencja oraz wysokie ceny w punktach gastronomicznych. U nas w Trójmieście w obu sprawach na podobnych imprezach jest akurat odwrotnie. Niedopuszczalne jest również obniżanie ceny biletów wstępu w dniu festiwalu. W ten sposób organizatorzy zrobili nas na szaro, a w przyszłości przedsprzedaży w ogóle nie będą mieli. No i ta apatia oglądających, którą trafnie słowem "katastrofa" określił nawołujący do zabawy Dr. Alban - podsumowuje Andżelika.
Z kolei dla Leszka na co dzień mieszkającego w USA festiwal był okazją do spotkania z przyjaciółmi. – Przyjechałem do Warszawy, a stamtąd specjalnie na ten koncert do Białej Podlaskiej. Mam tu przyjaciół i postanowiliśmy wspólnie wybrać się na tę imprezę. I, rzecz jasna, przypomina nam się nasza młodość, więc nogi same rwą się do tańca. Cieszę się, że zobaczyłem koncert Stachursky`ego. Akurat, gdy dawał go w Stanach, wylatywałem do Polski – podkreśla nasz rozmówca.
Ilość zdjęć
42 zdjęcia
Pozostały już tylko lotnicze wspomnienia i ogromny żal za tym, co dziś niszczeje
Przedstawiciele polskiego lotnictwa cywilnego, wojskowego oraz przemysłu lotniczego w niedzielę 28 sierpnia obchodzili swoje święto. Również w Białej Podlaskiej, która swego czasu słynęła z największego lądowiska w Europie. Nadarzyła się znakomita okazja, by moc zapoznać się z lotniczymi tradycjami naszego regionu.
Święto zainaugurowała wystawa fotografii Mirosława Bajkowskiego "Ptaki naszych czasów", a już od godz. 16 w hangarze na lotnisku można było obejrzeć sprzęt lotniczy. Do dyspozycji zwiedzających oddano samoloty oraz szybowce. Przygotowano też filmowe prezentacje samolotu PWS-26, można było dowiedzieć się jak działają systemy bezzałogowe, gościom zaprezentował się także klub BB Aero.
– Aktualnie szkolimy pilotów w akrobacji szybowcowej, w specjalnie wyznaczonej do tego strefie. To 5400 stóp. Wcześniej było bardzo dużo spraw związanych z przepisami, przez co formalnie szkolenia mogliśmy rozpocząć dopiero w styczniu. Biała Podlaska to jedyne lotnisko w Europie, gdzie możemy ćwiczyć. Powoli się zadomawiamy, ale mamy problem z ludźmi przechodzącymi przez pas – mówi Marian Fijołek, właściciel BB Aero
Czasy świetności lotniska wspominają byli już piloci. – Z bialskim pułkiem byłem związany od samego początku. Dziś żal tego tego jeszcze niedawno przepięknego i bogatego lotniska, które tak się zmarnowało, że przykro o tym mówić. Mogły na nim lądować wszystkie typy samolotów – mówi Mikołaj Juchimow, były pilot. I dodaje, że mieszkańcy byli bardzo zadowoleni z istnienia jednostki i całe miasto żyło lotniskiem. - Myśmy także żyli z miastem i była to bardzo przyjemna asymilacja – wspomina z rozrzewnieniem.
Również Andrzej Ławnik, który latał od 1978 do 1994 roku, z łezką w oku wspomina dawne czasy – Było wspaniale. By odreagować, pod koniec tygodnia często robiliśmy spotkania towarzyskie. Istniał pewien kolektyw. Szkoda, że to lotnisko upadło – mówi.
Bialskie lotnisko to przez wiele lat 61. Lotniczy Pułk Szkolno-Bojowy, sformowany w 1958 roku. Składał się z dowództwa i sztabu, dwóch eskadr lotniczych, a także dywizjonu technicznego. Jednostka zakończyła działalność 31 grudnia 2000 roku. W końcowym stadium funkcjonowania szkoliła pilotów śmigłowców.
Ilość zdjęć
116 zdjęć
Gmina Zalesie ugościła cały powiat
Już po raz szesnasty w niedzielę 28 sierpnia odbyły się dożynki powiatu bialskiego. Tym razem ich gospodarzem była gmina Zalesie.
Oficjalną część powiatowego święta plonów rozpoczęło przekazanie chleba na ręce starosty bialskiego Mariusza Filipiuka. Tym razem zrobili to Teresa i Marek Dyczkowscy z Berezówki, bo to oni byli starostami dożynek. W programie znalazły się: msza polowa, prezentacje wieńców dożynkowych, degustacja potraw charakterystycznych dla poszczególnych gmin, występy na scenie oraz wręczenie wyróżnień i odznak.
W swoim przemówieniu starosta podziękował rolnikom za ich codzienny trud. Wspomniał też o afrykańskim pomorze świń i zapewnił, że robi wszystko, by pomóc w zapobieganiu powstania kolejnych ognisk choroby. Podziękował też wójtowi gminy Zalesie Janowi Sikorze i wszystkim zaangażowanym w organizację dożynek. Mieszkańcy całej gminy pokazali, że czują się gospodarzami uroczystości.
Podczas dożynek wręczono odznaki "Zasłużony dla Powiatu Bialskiego" oraz "Zasłużony dla Rolnictwa" najlepszym rolnikom z terenu naszego powiatu i osobom pracującym na jego rzecz. Jubileuszowy medal 70-lecia Ludowych Zespołów Sportowych w Polsce odebrał też wójt Jan Sikora.
W papierowym wydaniu "Słowa" z wtorku 30 sierpnia zobacz, kto wygrał konkursy: na najlepszy wieniec dożynkowy, na najlepsze stoisko, "Nasz chleb najlepszy" i "Piękne bo Bialskie"
Ilość zdjęć
135 zdjęć
Bialczanie na Kresach Wschodnich (cz. 1)
"Smak Kresów Wschodnich" – pod takim hasłem odbyła się w dniach 13-15 sierpnia wycieczka Koła Bialczan na Białoruś. Uczestnicy zwiedzili m.in. Nowogródek, miasto lat młodzieńczych Adama Mickiewicza, oraz piękne zamki Radziwiłłów w Mirze i Nieświeżu.
Ale zanim wycieczka dotarła do Nowogródka, wcześniej miała okazję zwiedzić zrekonstruowany dworek w małej wsi Mereczowszczyzna koło Kosowa, gdzie urodził się Tadeusz Kościuszko. Później ruszono śladami Mickiewicza. – W Nowogródku zobaczyliśmy muzeum w odbudowanym domu rodzinnym poety oraz kościół farny, w którym w 1799 roku został on ochrzczony. Natomiast w Zaosiu zwiedziliśmy muzeum folwark, także po rekonstrukcji, w którym urodził się nasz wieszcz. No i, choć było już dość późno, zajrzeliśmy nad Jezioro Świteź – opowiada Antoni Szyc, członek Koła Bialczan, organizator wyjazdu.
W Pińsku, podczas mszy w języku polskim w bazylice katedralnej pw. Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny – akurat w dniu tego święta 15 sierpnia – bialczanie byli świadkami oryginalnego zwyczaju święcenia przez księdza całych koszy owoców i warzyw, darów ziemi, co przypominało polskie święcenie pokarmów w Wielką Sobotę. Potem był rejs statkiem po rzece Prypeć, zwiedzanie domu rodziny Ryszarda Kapuścińskiego, a już w drodze powrotnej – pozostałości parku dworskiego Marii Rodziewiczówny w Hruszowej, z górującym nad okolicą majestatycznym dębem Dewajtis.
Zobacz drugą część zdjęć z wyjazdu Koła Bialczan na Białoruś: Bialczanie na Kresach Wschodnich (cz. 2)
Ilość zdjęć
133 zdjęcia
Bialczanie na Kresach Wschodnich (cz. 2)
W wycieczce wzięli udział głównie członkowie Koła Bialczan, także z oddziałów w Warszawie i Lublinie, oraz sympatycy Koła, m.in. z Terespola, Międzyrzeca Podlaskiego, a nawet z Pomorza. Jednym z "warszawskich bialczan" był 79-letni dziś Gerard Położyński, urodzony w Białej Podlaskiej, potem przez większość życia związany z warszawską kulturą, autor książek historycznych i leksykonów. Obecnie pracownik Młodzieżowego Domu Kultury w Pruszkowie.
– Takie wyjazdy służą oczywiście integracji osób związanych z Białą Podlaską, a szczególnie z najstarszymi bialskimi liceami: I LO im. J.I. Kraszewskiego i II LO im. E. Plater – mówi Marek Światłowski, prezes Koła Bialczan. – Ale przede wszystkim mieliśmy niepowtarzalną okazję odwiedzić miejsca, w których trwałe ślady pozostawili po sobie tacy znani Polacy, jak Adam Mickiewicz czy Tadeusz Kościuszko, a także związani z Białą Podlaską Radziwiłłowie. Dlatego dobrze, że w takich wyjazdach śladami historii uczestniczą też osoby młodsze.
Dla niektórych wycieczka była emocjonalna z innych jeszcze powodów. Jak się okazało w trakcie wyjazdu, jeden z uczestników spotkał w autokarze... swoją dawną niespełnioną miłość z lat młodzieńczych.
Przewodniczką po tamtych terenach była Tatiana Chwagina, autorka wielu przewodników po Białorusi, bardzo dobrze mówiąca po polsku i ciekawie opowiadająca o dawnych dziejach. Marek Światłowski przekazał jej w prezencie szkice przedstawiające, jak wyglądał zamek Radziwiłłów w Białej Podlaskiej. Na pewno marzeniem członków Koła Bialczan jest, by po planowanej odbudowie bialski zamek choć w części dorównywał świetnością zamkowi w Nieświeżu.
– Zachęcam bialskie szkoły i instytucje, by chciały organizować podobne wyjazdy edukacyjno-integracyjne szlakiem znanych Polaków. Bo wiele możemy wyczytać w przewodnikach czy literaturze, ale zupełnie co innego zobaczyć te miejsca na własne oczy – dodaje prezes Koła Bialczan. – W imieniu zarządu Koła dziękuję Marzenie i Antoniemu Szycom, właścicielom bialskiego Juventuru, za zorganizowanie tego świetnego wyjazdu.
Ilość zdjęć
102 zdjęcia
Od klasyków po terenówki i drift
Samochody sportowe, wyścigowe, audi, terenowe i te zabytkowe. Fani motoryzacji z regionu mieli niebywałą okazję zobaczyć je wszystkie w jednym miejscu. Okazją był piknik motoryzacyjny zorganizowany na lotnisku w Białej Podlaskiej przez świętujący swoje 40-lecie Automobilklub Bialskopodlaski.
Członkowie i sympatycy organizacji, która od dziesięcioleci inicjuje działalność rozwijającą wiedzę motoryzacyjną oraz podnoszącą poziom kultury motoryzacyjnej na południowym Podlasiu, spotkali się 20 i 21 sierpnia na bialskim lotnisku, aby wspólnie świętować jubileusz 40-lecia.
Integracja środowisk motoryzacyjnych to jeden z głównych punktów statutu Automobilklubu, a o doskonałej współpracy pasjonatów różnych dziedzin motoryzacji z regionu może świadczyć profesjonalnie zorganizowana jubileuszowa impreza. Płyta bialskiego lotniska przypominała motoryzacyjne miasteczko, które podzielone zostało na kilka sekcji.
Posiadacze pojazdów klasycznych mogli zaprezentować swoje pojazdy w Strefie Pojazdów i Motocykli Zabytkowych. Hubert Michaluk z Terebeli koło Białej Podlaskiej renowacją starych, zabytkowych aut para się od dawna. – Wcześniej zajmowałem się naprawianiem zwykłych samochodów, a od kilku lat spełniam swoje marzenie i prowadzę tylko renowację aut zabytkowych – mówi.
Podczas pikniku rozegrano zawody Rally Sprint o puchar prezydenta miasta, a na torze trwała widowiskowa i zacięta rywalizacja w drifcie. Gratkę przygotowano też dla miłośników jazdy terenowej, odbyła się bowiem kolejna edycja rajdu Piszczackie Odjazdy. Na bialskim lotnisku pojawili się też właściciele audi. Po raz pierwszy miasto miało okazję gościć miłośników tej marki samochodów podczas Ogólnopolskiego Zlotu Audi. Nie zabrakło mocnego uderzenia decybeli z samochodowych głośników w trakcie zawodów Car Audio.
Emocje towarzyszyły też odwiedzającym strefie Slow and Low. Tutaj liczyła się przede wszystkim inwencja twórcza właścicieli, którzy tuningują swoje auta. Przy jednym z nich spotykamy Kacpra Ziółkowskiego. Jest pochłonięty pracą nad przygotowaniem swojego samochodu. – Samochód musi się przecież podobać – wyjaśnia. Dlaczego zdecydował się na udział w imprezie, a konkretnie startując w zawodach Car Audio? – Bo można podzielić się swoją pasją z innymi.
Ilość zdjęć
66 zdjęć
Wędrowali na Świętą Górę Grabarkę
Z modlitwą i śpiewem na ustach pielgrzymi z całego regionu wędrowali 18 sierpnia na Świętą Górę Grabarkę, by uczestniczyć tam w uroczystościach Święta Objawienia Pańskiego. Jak zwykle wyruszyli, każdy z własną intencją, sprzed Monasteru Św. Onufrego w Jabłecznej.
Organizatorem pielgrzymki, jak co roku, było Bractwo Młodzieży Prawosławnej Diecezji Lubelsko-Chełmskiej. Z Jabłecznej w drogę na Świętą Górę Grabarkę do najważniejszego sanktuarium dla wyznawców prawosławia w Polsce wyruszyło ponad pięćdziesięciu pątników. Po raz pierwszy po dziesięcioletniej przerwie w pielgrzymkę wyruszyła Katarzyna Hasiuk z Białej Podlaskiej. W drodze towarzyszył jej synek Adaś.
– Idziemy z modlitwą i śpiewem na ustach z indywidualną bądź wspólną intencją. To czas poświęcony Bogu i chociaż potrzeba wiele wysiłku, i nie raz pojawia się zmęczenie, ten trud przekłada się na naszą wiarę. Sprawia, że stajemy się mocniejsi w codziennym życiu – mówi pani Katarzyna. Podkreśla, że ma znaczenie, czy na Grabarkę dotrze się pieszo, czy samochodem. – Po kilku dniach pielgrzymki, kiedy już dotrze się na Świętą Górę, odczuwa się ogromną radość – przyznaje nasza rozmówczyni.
Kontemplacja i naładowanie duchowych baterii na kolejny rok to cel, jaki przyświeca większości osób, które na Grabarkę zmierzają. – Można się wyciszyć i po pielgrzymce jest się zupełnie innym człowiekiem. A przede wszystkim każdego roku wędruje się z inną ważną intencją – podkreśla Natalia.
Ilość zdjęć
166 zdjęć
Sukces Janowa na 38. Narodowym Pokazie Koni Arabskich Czystej Krwi
Najlepiej ocenione janowskie araby:
Albano - Czempion Polski Ogierów Starszych i Najlepszy Koń 38. Pokazu
Palatina - Czempionka Polski Klaczy Starszych
Prunella - Czempionka Polski Klaczy Młodszych
Pamina - Wiceczempionka Polski Klaczy Młodszych
- Konie z Janowa były dopieszczone, a to że są dodatkowo pobudzane przez obsługę, nie wpływa na ich stan. Araby lubią się prezentować. Zwłaszcza ogiery, to fasoniarze. Kiedy są w grupie innych koni, jeszcze bardziej się starają. Trzeba pamiętać, że są to z natury zwierzęta płochliwe, adrenalina pobudza je do ucieczki - odpowiadał lekarz weterynarii Jarosław Karcz na uwagi miłośników koni, że na ringu są przez obsługę niepokojone.
Mimo braku zaproszenia i choćby słowa o ich zasługach z ust zarówno następców oraz władz ANR i ministra rolnictwa Krzysztofa Jurgiela, byli prezesi stawili się. Wyrzucony z Michałowa Jerzy Białobok nie był zachwycony prezentacją koni na pokazie. Mogła być, w jego ocenie, lepsza.
- Jeżeli chodzi o czempionaty, to na mnie największe wrażenie zrobiła grupa klaczy. Palatina wyhodowana w Janowie wygrała zasłużenie, bo od razu było widać, że jest bezkonkurencyjna i to był jej dzień. Pochodzenie ma znakomite. Jest to klasyczna klacz arabska, którą właścicielom udało się nabyć na aukcji za niezbyt wygórowaną cenę. Był to dokonały zakup na przyszłość. Jeżeli chodzi o ogierki, to poziom był średni. Wśród ogierów starszych nie ma jednego, dwóch liderów. Zgadzam się z sędziami, że Fuerte był najlepszy. Co do systemu oceniania mam zastrzeżenia. Nie powinny się zdarzać u poszczególnych jurorów takie różnice jak do półtorej punktu za ruch czy typ arabski - tak Białobok podsumował czempionaty.