Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Ilość zdjęć
70 zdjęć
Mleczny wielobój na dorocznym święcie
Po raz dziewiąty mieszkańcy powiatu bialskiego spotkali się w Żeszczynce na Święcie Mleka. Żeszczynka znana jest w powiecie jako tematyczna mleczna wieś. Bo i produkcją mleka zajmuje się tutaj niemal każde gospodarstwo.
– Można śmiało powiedzieć, że w naszej wsi jest więcej krów niż ludzi – żartował Kazimierz Halczuk, prezes Stowarzyszenia Inicjatyw Lokalnych w Żeszczynce. Przez wszystkie edycje zajmował się organizacją imprezy, ale w tym roku pałeczkę przekazał młodszym. Sam natomiast uczestniczył w święcie w roli jurora.
Tradycją jest, że podczas Święta Mleka rozstrzygane są konkursy plastyczny, wokalny i kulinarny. W rywalizacji wzięli udział m.in. członkowie zespołu śpiewaczego Luteńka z Koszoł. Grupa działa od dwóch lat, a połączyła ich po prostu pasja. – Śpiewamy, bo to bardzo lubimy. Spotykamy się na próbach, możemy porozmawiać, pożartować. A udział w tego typu imprezach to dla nas zawsze duże wyróżnienie – podkreśla kierownik zespołu.
Zainteresowanie widowni wzbudził mleczny wielobój, czyli rywalizacja zgłoszonych zespołów w mlecznych konkurencjach, np. rzucie workiem na odległość, ubijaniu masła, strzelaniu z bata czy ekstremalnej jeździe taczką.
Przy święcie skupiającym producentów mleka nie sposób było nie nawiązać do problemów tej branży, spędzających sen z powiek niejednemu mleczarzowi. Kary za nadprodukcję i cena, której daleko nawet do złotówki, nie napawają optymizmem.
Do tych obaw w swoich wystąpieniach nawiązali także wójt gminy Sosnówka Marek Korpysz i przewodniczący Rady Powiatu Mariusz Kiczyński. – Przykre, że producenci, którzy pod tym kątem rozwijali swoje gospodarstwa, są dojeni przez polski rząd i Unię Europejską za to, że produkują tego mleka za dużo – stwierdził Kiczyński.
Tekst: Monika Pawluk
Zdjęcia: A. Trochimiuk
Ilość zdjęć
22 zdjęcia
Bracia strzelali o Srebrną Wagę Podlasia
Już po raz trzeci na strzelnicy w Hrud w gminie Biała Podlaska zorganizowano spotkanie Podlasko-Kozieradzkiego Bractwa Kurkowego, podczas którego odbyło się strzelanie o Srebrną Wagę Podlasia. W rywalizacji wzięli udział zawodnicy z całej Polski oraz bliscy przyjaciele bractwa.
Międzynarodowa (póki co nieoficjalnie) impreza strzelecka była okazją do przypomnienia celu w jakim bractwo istnieje. - Kultywujemy tradycje poprzez przeprowadzanie takich zawodów i ubieranie się w charakterystyczne stroje. Na żywo uczymy historii i przypominamy o dawnych czasach i tradycji a także historii naszego oręża i patriotycznych wydarzeń - mówi Szczepan Wereszko, jeden z braci Bractwa Kurkowego. Na zawody przybyli goście z całej Europy, między innymi z Niemiec.
W tym roku strzelano także charytatywnie, a dochód zostanie przeznaczony na działalność funkcjonującej przy Centrum Zdrowia Dziecka fundacji "Nasze Dzieci", która pomaga dzieciom walczącym z chorobą nowotworową. Bractwo włączyło się również w obchody jubileuszu reaktywacji Zjednoczenia Kurkowych Bractw Strzeleckich Rzeczpospolitej. Pieniądze zbierano na pokrycie kosztów budowy pomnika bractwa kurkowego w Poznaniu.
Bractwo kurkowe to organizacja pochodząca jeszcze ze średniowiecznej Europy, ucząca mieszczan posługiwania się bronią na wypadek konieczności obrony murów miejskich. Historia naszego lokalnego bractwa sięga natomiast 2014 roku, kiedy odbyło się spotkanie założycielskie. Obecnie bractwo liczy 19 członków, którzy reprezentują takie miejscowości jak: Biała Podlaską, Kock, Łosice, Łuków czy Międzyrzec Podlaski. Nazwa nawiązuje do krainy geograficznej, na której działa bractwo. Pomysłodawcami i założycielami byli: Szczepan Wereszko, Marek Sawczuk oraz Janusz Zabłocki.
Maciej Maciejuk
Wyników strzelania o Srebrną Wagę Podlasia szukaj w papierowym wydaniu "Słowa" z wtorku 13 września.
Ilość zdjęć
39 zdjęć
Zagrali, by pomóc chorym siostrom
Dochód z biletów sprzedanych na drugą edycję charytatywnego festiwalu muzycznego One Life Festival w Białej Podlaskiej, czyli ponad 12 tys. zł, zostanie przekazany siostrom Sylwii i Emilce Kalisz. Dziewczynkom potrzebny jest sprzęt rehabilitacyjny oraz takie dostosowanie ich mieszkania, by ułatwić rodzinie opiekę nad nimi.
W piątek i sobotę (2 i 3 września) na dwóch scenach klubu Gramofon wystąpiło w sumie piętnastu artystów. Fani mieszanki gatunkowej mogli liczyć na występy m.in. takich wykonawców jak: Kękę, Hades, Mama Selita, Frosbite czy Gooral. Umiejętny miks gatunków rozgrzał publiczność do czerwoności i pozwolił bawić się do późnych godzin nocnych.
– Jesteśmy bardzo pozytywnie zaskoczeni frekwencją i odbiorem festiwalu. Warto robić coś takiego i ważne, że są takie imprezy, które pozwalają wyciągnąć szczególnie młodych ludzi z domu i zainteresować ich muzyką – mówi Maciej Mańko, jeden z organizatorów festiwalu.
Organizatorzy nie pobrali żadnego wynagrodzenia za przygotowanie imprezy. Jak mówią, najlepszą dla nich zapłatą jest pomoc i dobra atmosfera podczas festiwalu. Przypominamy, że Sylwia Kalisz cierpi na czterokończynowe mózgowe porażenie dziecięce, a jej siostra Emilka jest niepełnosprawna na skutek zespołu rzadkich wad genetycznych. Podczas festiwalu zebrano na ich leczenie 12.170 zł.
tekst Maciej Maciejuk
zdjęcia Maciej Maciejuk
Ilość zdjęć
100 zdjęć
Międzyrzeccy rolnicy podziękowali za plony
Bereza była gospodarzem tegorocznych dożynek gminy Międzyrzec Podlaski. W niedzielę 4 września zjechali tam mieszkańcy z całej gminy oraz pobliskiego Międzyrzeca. Świętowano do późnych godzin wieczornych.
Dożynki rozpoczęła msza dziękczynna za tegoroczne plony. Po niej wójt Krzysztof Adamowicz podziękował rolnikom za ich ciężką pracę. Podzielił też bochen chleba upieczony z tegorocznych ziaren, który przekazali starostowie dożynek – sołtys Berezy Teresa Nikończuk oraz Tadeusz Rosiński, rolnik z tej miejscowości.
Wójt wspólnie z przewodniczącym sejmiku wojewódzkiego Przemysławem Litwiniukiem oraz starostą Mariuszem Filipiukiem wręczyli odznaki "Zasłużony dla Rolnictwa". Minister rolnictwa wyróżnił nimi: Bożenę Jendruchniewicz z Sawek, Dariusza Pawłowskiego ze Strzakł, Edwarda Litwiniuka i Waldemara Bartoszuka z Berezy, Ewę Biernacką z Rudnik, Grzegorza Kowalskiego i Zbigniewa Kowalskiego z Mań, Janusza Dąbrowskiego i Łukasza Łaziuka z Tłuśćca, Pawła Boguckiego z Jelnicy oraz Piotra Semeniuka z Sitna.
Ci, co przybyli na imprezę, podziwiali misternie wykonane dożynkowe wieńce. W konkursie na wieniec tradycyjny najwyżej oceniono pracę mieszkańców Berezy. Drugie miejsce zajęły Przychody, a trzecie Manie Przyłuki. W konkursie na wieniec nowoczesny nagrodzono Rogoźniczkę i Pościsze.
Rolnicze święto było okazją do zaprezentowania się poszczególnych sołectw gminy Międzyrzec. W bogato ozdobionych kwiatami i owocami stoiskach można było posmakować wspaniałych wypieków i tradycyjnych potraw, co sprawiło, że były one wręcz oblegane przez przybyłych na dożynki. W konkursie na najpiękniejsze stoisko zwyciężyły Misie, drugie miejsce zajęła Rzeczyca, a trzecie – Strzakły. Odbył się także konkurs na najsmaczniejszy chleb dożynkowy. Najwyżej oceniono wypiek z Jelnicy, drugą lokatę przyznano dla Miś, a trzecie – Pościszom.
Na scenie królowały tego dnia zespoły ludowe. Licznie zgromadzonej publiczności zaprezentowały się: Ale Baby z Kapelą z Berezy, Sami Swoi z Tłuśćca, Echo z Przychód, Leśne Echo oraz dziecięcy zespół Hreczka z Zaścianek. Zebrani obejrzeli również inscenizację tradycyjnego wesela podlaskiego "Wybieram chleb, sól i jego, żeby pracował na niego", przygotowaną przez Klub Seniora z Rzeczycy.
Imprezę zakończyła zabawa pod chmurką. Do godz. 23 bawiono się przy muzyce zespołów Fortex i CamaSutra. Dożynki wspólnie z mieszkańcami Berezy przygotował Gminny Ośrodek Kultury.
Marek Wasiluk, Karolina Branicz
zdjęcia Karolina Branicz
Ilość zdjęć
65 zdjęć
Międzynarodowo na biesiadzie nadbużańskiej
Po raz XXIX artyści ludowi z polski i zagranicy pojawili się w Sławatyczach, na Międzynarodowej Biesiadzie Nadbużańskiej. Folklor w połączeniu z współczesnymi brzmieniami – tego jak zwykle nie zabrakło podczas dwudniowej imprezy.
Biesiada rozpoczęła się w sobotę 3 września zawodami wędkarskimi i rywalizacją sportowa o puchar wójta. Następnie zabawę dla najmłodszych, a późnym wieczorem też starszych, zapewniły zespoły Perełki, Wesołe Nutki oraz zespół grający covery.
Główne obchody Dni Sławatycz miały miejsce w niedzielę. Po mszy św. na stadionie nastąpiła oficjalna inauguracja Biesiady. Były przemówienia władz gminy i zaproszonych gości. Wręczono także wyróżnienia przyznane przez władze powiatu dla osób zasłużonych dla gminy Sławatycze, wśród nich znaleźli się: wójt Grzegorz Kiec, przewodnicząca Rady Gminy Józefa Buczek, radna Nina Hasiuk, sołtys Sławatycz Grażyna Kuniewicz oraz przedsiębiorcy Tomasz Łuszczewski i Grzegorz Trzeciak.
Podczas imprezy nie zabrakło występów i stoisk przygotowanych przez lokalnych artystów i gości z okolicznych miejscowości. Gmina Hanna zaprezentowała haft, rękodzieło artystyczne i tkactwo. Przyjechały też gminny zespół wokalno-instrumentalny z GOKiS i nagradzana na ogólnopolskich przeglądach śpiewaczych Jutrzenka z Dołhobród. W 2005 r. jego członkowie zostali wyróżnieni nagrodą im. Oskara Kolberga.
– Śpiewamy, ale przygotowujemy też widowiska obrzędowe. Dzisiaj zaprezentujemy pieśni biesiadne z naszego regionu. Staramy się działać aktywnie. W naszej grupie mamy też troje dzieci, cieszymy się, że chcą uczyć się śpiewania w gwarze i czerpią z doświadczenia pań, które przez wiele lat tutaj działają – mówi Anna Kazimieruk, kierownik Jutrzenki.
Z objazdową wystawą kapliczek w Sławatyczach pojawił się Szczepan Ignaczyński, rzeźbiarz z Kraśnika. Artysta odwiedza różne miejsca w kraju, głównie szkoły, i swoimi pracami zachęca młodzież do zgłębiania historii. – Polska jest ewenementem na świecie pod względem liczby przydrożnych kapliczek, nigdzie nie ma ich aż tylu. Historię zamieszczam w kapliczkach, a dodatkowo każdy temat, który poruszam, staram się doprecyzować cytatem z Jana Pawła II – mówi Ignaczyński.
Zabawa w Sławatyczach trwała do późnych godzin nocnych.
Ilość zdjęć
17 zdjęć
Średniowieczne klimaty w pałacu Firlejów
Na dwa dni w Czemiernikach w powiecie radzyńskim osiedlili się Słowianie. Organizowali turnieje rycerskie, wyrabiali zbroje i hełmy, warzyli piwo i gotowali w kotłach słowiańskie jadło. Były nawet zaślubiny książęcej pary. A wszystko to podczas Festiwalu Słowian.
Słowiański sobotnio-niedzielny festyn (27-28 sierpnia) miał dwa cele: rozrywkę i edukację, choć nie można pominąć także aspektu promocyjnego. Wydarzenie było promocją miejscowości oraz Palazzo in Fortezza, czyli pałacu Firlejów.
Główne inscenizacje przygotował Słowiański Gród z Wólki Bieleckiej. W słowiańskiej wiosce pojawiło się stanowisko płatnerza, browarnika, brązownika czy kowala. – Stanowiska są interaktywne. Można podchodzić, skosztować słowiańskiego jadła prosto z kotła, płatnerz pokaże, jak pięknie wyrabiać zbroje, a browarnik – jak wyglądało warzenie piwa w średniowieczu – mówi Beata Myszkowiec z Fundacji Monumentis, głównego organizatora wydarzenia. Słowianie z Wólki Bieleckiej, którzy animują i promują kulturę okresu słowińskiego, przygotowali główną atrakcję – wioskę słowińską.
Impreza skierowana była do turystów, którzy przyjechali z Gdyni, Łodzi, Tomaszowa Mazowieckiego, Parczewa, Łukowa, Włodawy, Białej Podlaskiej, Zamościa, Włodawy. – Mamy nadzieję, że cel promocyjny został osiągnięty – mówi Bogdan Sozoniuk ze Starostwa Powiatowego w Radzyniu Podlaskim, które było partnerem wydarzenia. – Organizując to wydarzenie, chcieliśmy dać okazję pokazania się i zaprezentowania miejscowym.
Zaproszenie przyjęły Podlaskie Miody, które cieszyły się ogromnym powodzeniem. Stowarzyszenie Podaj Łapę promowało swoją działalność i zbierało datki na opiekę nad zwierzętami, Dom Mokoszy z powiatu bialskiego (do niedawna radzyńskiego) zorganizował turniej łuczniczy. Na stoisku obok swoje prace prezentował Józef Oleksiński, malarz z Czemiernik.
Z ościennych powiatów przyjechały do Czemiernik produkty regionalne. Lody tradycyjne i makowiec spod Lubartowa cieszyły się dużym uznaniem. Towarzystwo Regionalne z Czemiernik promuje swoje wydawnictwa, sprzedaje monety i proponuje zwiedzanie Czemiernik z przewodnikiem. Po miejscowości oprowadzali regionalista Marian Mazurek i wiceprezes Towarzystwa Ireneusz Kaczorek.
Ilość zdjęć
31 zdjęć
Artyści uwiecznili podlaskie pejzaże
Po raz piaty artyści z całej Polski zjechali do Dworku Łukowiska w gminie Janów Podlaski, by wziąć udział w Nadbużańskim Plenerze Malarskim.
Organizatorami spotkań są Barbara i Adam Wróblowie. Do swojego dworku, znajdującego się w Bublu Łukowiskach, zapraszają uznanych i jednocześnie cenionych przez siebie malarzy. W tym roku było ich piętnastu, m.in. z Warszawy, Gdańska, Krakowa, Białegostoku i Torunia.
– Wielu z nich już uczestniczyło w naszych plenerach, ale zawsze zapraszamy też nowe osoby. Wszystkie są zachwycone naszym nadbużańskim krajobrazem i to on staje się często tematem ich prac – mówi Barbara Wróbel.
Te są również poświęcone urokliwemu ogrodowi pani Barbary. 25 sierpnia efekt ponadtygodniowej pracy artystów można było zobaczyć podczas wernisażu. Część obrazów już została sprzedana, resztę można oglądać w galerii państwa Wróblów do końca roku. Można je też kupić.
– Organizujemy plenery z kilku powodów. Po pierwsze, kochamy sztukę. Po drugie, uwielbiamy kontakt z artystami, którzy są wyjątkowymi, bo uduchowionymi gośćmi. Po trzecie, w ten sposób promujemy region. Żałujemy, że ten plener już za nami, ale w perspektywie mamy kolejny, za rok – zapowiada pani Barbara.
Ilość zdjęć
25 zdjęć
Serce na dłoni, czyli co fotografowi w duszy gra
Po raz kolejny fotograficy należący do Fotoklubu Podlaskiego w Białej Podlaskiej zaprezentowali swoje prace na wystawie podsumowującej roczną pracę.
Swoje zdjęcia przedstawiła także młoda artystka, 22-letnia Angelika Żeleźnicka pochodząca z Piszczaca, zdobywczyni stypendium artystycznego marszałka województwa i prezydenta miasta.
Wystawa "Serce na dłoni, a dłoń na aparacie" przygotowana przez Angelikę to zbiór fotografii przenoszących odbiorców do bajkowego świata. Przez obiektyw swojego aparatu młoda artystka postrzega świat i ludzi niczym małe dziecko, które nie zna tego, co złe.
Oprócz prac Angeliki na wystawie zaprezentowano zdjęcia wykonane przez członków Fotoklubu Podlaskiego. Na VIII dorocznej wystawie grupy, która w tym roku świętuje swoje 25-lecie istnienia, autorzy prezentują swoje ulubione tematy, które zgłębiają od lat.
– Dla jednych jest to portret dla innych makro, reportaż, architektura, przyroda czy dokument. Każdy z autorów zaprezentował to, co mu w duszy gra – wyjaśnia Małgorzata Piekarska, instruktor fotografii w Bialskim Centrum Kultury.
Wystawę otworzył 26 sierpnia nowy dyrektor BCK Mariusz Orzełowski, dla którego był to pierwszy dzień na stanowisku.
Ilość zdjęć
40 zdjęć
Gwiazdy eurodance przypomniały lata młodości
Na 90` Festival on Tour zorganizowanym w sobotę 27 sierpnia na płycie lotniska w Białej Podlaskiej wystąpiły gwiazdy muzyki eurodance lat 90. Były grupy Rednex, Fun Factory, a także Dr. Alban. Polskim akcentem był Stachursky. O dobrą zabawę dbali też DJ Marco i DJ Quicksilver.
Choć tłumów nie było, to ci, którzy pojawiali się na festiwalu, nie żałowali. – Muzyki dance słucham na co dzień. Najbardziej znałam piosenki Stachursky`ego, ale pozostali wykonawcy też przypadli mi do gustu. Poza tym jest fantastyczna atmosfera – mówi Monika z Kodnia.
W Danielu i jego żonie Kamili z Białej Podlaskiej koncert przywołał wspomnienia. – Wszystkie piosenki przypominają nam lata młodości. Słyszeliśmy je w radiu, na dyskotekach. Choć ludzi jest mniej, niż się spodziewałem, fantastycznie się bawią – mówi Daniel.
Na festiwal aż z pomorskiej Redy specjalnie przyjechali Andżelika i Daniel. - Muzycznie było rewelacyjnie, podobnie jak z oprawą sceny. Ale bardzo nas zaskoczyła niska frekwencja oraz wysokie ceny w punktach gastronomicznych. U nas w Trójmieście w obu sprawach na podobnych imprezach jest akurat odwrotnie. Niedopuszczalne jest również obniżanie ceny biletów wstępu w dniu festiwalu. W ten sposób organizatorzy zrobili nas na szaro, a w przyszłości przedsprzedaży w ogóle nie będą mieli. No i ta apatia oglądających, którą trafnie słowem "katastrofa" określił nawołujący do zabawy Dr. Alban - podsumowuje Andżelika.
Z kolei dla Leszka na co dzień mieszkającego w USA festiwal był okazją do spotkania z przyjaciółmi. – Przyjechałem do Warszawy, a stamtąd specjalnie na ten koncert do Białej Podlaskiej. Mam tu przyjaciół i postanowiliśmy wspólnie wybrać się na tę imprezę. I, rzecz jasna, przypomina nam się nasza młodość, więc nogi same rwą się do tańca. Cieszę się, że zobaczyłem koncert Stachursky`ego. Akurat, gdy dawał go w Stanach, wylatywałem do Polski – podkreśla nasz rozmówca.
Ilość zdjęć
42 zdjęcia
Pozostały już tylko lotnicze wspomnienia i ogromny żal za tym, co dziś niszczeje
Przedstawiciele polskiego lotnictwa cywilnego, wojskowego oraz przemysłu lotniczego w niedzielę 28 sierpnia obchodzili swoje święto. Również w Białej Podlaskiej, która swego czasu słynęła z największego lądowiska w Europie. Nadarzyła się znakomita okazja, by moc zapoznać się z lotniczymi tradycjami naszego regionu.
Święto zainaugurowała wystawa fotografii Mirosława Bajkowskiego "Ptaki naszych czasów", a już od godz. 16 w hangarze na lotnisku można było obejrzeć sprzęt lotniczy. Do dyspozycji zwiedzających oddano samoloty oraz szybowce. Przygotowano też filmowe prezentacje samolotu PWS-26, można było dowiedzieć się jak działają systemy bezzałogowe, gościom zaprezentował się także klub BB Aero.
– Aktualnie szkolimy pilotów w akrobacji szybowcowej, w specjalnie wyznaczonej do tego strefie. To 5400 stóp. Wcześniej było bardzo dużo spraw związanych z przepisami, przez co formalnie szkolenia mogliśmy rozpocząć dopiero w styczniu. Biała Podlaska to jedyne lotnisko w Europie, gdzie możemy ćwiczyć. Powoli się zadomawiamy, ale mamy problem z ludźmi przechodzącymi przez pas – mówi Marian Fijołek, właściciel BB Aero
Czasy świetności lotniska wspominają byli już piloci. – Z bialskim pułkiem byłem związany od samego początku. Dziś żal tego tego jeszcze niedawno przepięknego i bogatego lotniska, które tak się zmarnowało, że przykro o tym mówić. Mogły na nim lądować wszystkie typy samolotów – mówi Mikołaj Juchimow, były pilot. I dodaje, że mieszkańcy byli bardzo zadowoleni z istnienia jednostki i całe miasto żyło lotniskiem. - Myśmy także żyli z miastem i była to bardzo przyjemna asymilacja – wspomina z rozrzewnieniem.
Również Andrzej Ławnik, który latał od 1978 do 1994 roku, z łezką w oku wspomina dawne czasy – Było wspaniale. By odreagować, pod koniec tygodnia często robiliśmy spotkania towarzyskie. Istniał pewien kolektyw. Szkoda, że to lotnisko upadło – mówi.
Bialskie lotnisko to przez wiele lat 61. Lotniczy Pułk Szkolno-Bojowy, sformowany w 1958 roku. Składał się z dowództwa i sztabu, dwóch eskadr lotniczych, a także dywizjonu technicznego. Jednostka zakończyła działalność 31 grudnia 2000 roku. W końcowym stadium funkcjonowania szkoliła pilotów śmigłowców.
Ilość zdjęć
116 zdjęć
Gmina Zalesie ugościła cały powiat
Już po raz szesnasty w niedzielę 28 sierpnia odbyły się dożynki powiatu bialskiego. Tym razem ich gospodarzem była gmina Zalesie.
Oficjalną część powiatowego święta plonów rozpoczęło przekazanie chleba na ręce starosty bialskiego Mariusza Filipiuka. Tym razem zrobili to Teresa i Marek Dyczkowscy z Berezówki, bo to oni byli starostami dożynek. W programie znalazły się: msza polowa, prezentacje wieńców dożynkowych, degustacja potraw charakterystycznych dla poszczególnych gmin, występy na scenie oraz wręczenie wyróżnień i odznak.
W swoim przemówieniu starosta podziękował rolnikom za ich codzienny trud. Wspomniał też o afrykańskim pomorze świń i zapewnił, że robi wszystko, by pomóc w zapobieganiu powstania kolejnych ognisk choroby. Podziękował też wójtowi gminy Zalesie Janowi Sikorze i wszystkim zaangażowanym w organizację dożynek. Mieszkańcy całej gminy pokazali, że czują się gospodarzami uroczystości.
Podczas dożynek wręczono odznaki "Zasłużony dla Powiatu Bialskiego" oraz "Zasłużony dla Rolnictwa" najlepszym rolnikom z terenu naszego powiatu i osobom pracującym na jego rzecz. Jubileuszowy medal 70-lecia Ludowych Zespołów Sportowych w Polsce odebrał też wójt Jan Sikora.
W papierowym wydaniu "Słowa" z wtorku 30 sierpnia zobacz, kto wygrał konkursy: na najlepszy wieniec dożynkowy, na najlepsze stoisko, "Nasz chleb najlepszy" i "Piękne bo Bialskie"
Ilość zdjęć
135 zdjęć
Bialczanie na Kresach Wschodnich (cz. 1)
"Smak Kresów Wschodnich" – pod takim hasłem odbyła się w dniach 13-15 sierpnia wycieczka Koła Bialczan na Białoruś. Uczestnicy zwiedzili m.in. Nowogródek, miasto lat młodzieńczych Adama Mickiewicza, oraz piękne zamki Radziwiłłów w Mirze i Nieświeżu.
Ale zanim wycieczka dotarła do Nowogródka, wcześniej miała okazję zwiedzić zrekonstruowany dworek w małej wsi Mereczowszczyzna koło Kosowa, gdzie urodził się Tadeusz Kościuszko. Później ruszono śladami Mickiewicza. – W Nowogródku zobaczyliśmy muzeum w odbudowanym domu rodzinnym poety oraz kościół farny, w którym w 1799 roku został on ochrzczony. Natomiast w Zaosiu zwiedziliśmy muzeum folwark, także po rekonstrukcji, w którym urodził się nasz wieszcz. No i, choć było już dość późno, zajrzeliśmy nad Jezioro Świteź – opowiada Antoni Szyc, członek Koła Bialczan, organizator wyjazdu.
W Pińsku, podczas mszy w języku polskim w bazylice katedralnej pw. Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny – akurat w dniu tego święta 15 sierpnia – bialczanie byli świadkami oryginalnego zwyczaju święcenia przez księdza całych koszy owoców i warzyw, darów ziemi, co przypominało polskie święcenie pokarmów w Wielką Sobotę. Potem był rejs statkiem po rzece Prypeć, zwiedzanie domu rodziny Ryszarda Kapuścińskiego, a już w drodze powrotnej – pozostałości parku dworskiego Marii Rodziewiczówny w Hruszowej, z górującym nad okolicą majestatycznym dębem Dewajtis.
Zobacz drugą część zdjęć z wyjazdu Koła Bialczan na Białoruś: Bialczanie na Kresach Wschodnich (cz. 2)