Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
wtorek, 26 listopada 2024 09:44
Reklama
Reklama

Urzędnik nazwał ukraińską flagę szmatą i z miejsca stracił pracę. Jest wyrok sądu

Sąd uznał, że pracownik naraził dobre imię pracodawcy na szwank. Urzędnik państwowy z kolei dowodził, że zwolnienie go z pracy to dyskryminacja.
Urzędnik nazwał ukraińską flagę szmatą i z miejsca stracił pracę. Jest wyrok sądu
Sąd uznał, że pracownik naraził dobre imię pracodawcy na szwank. Urzędnik państwowy z kolei dowodził, że zwolnienie go z pracy to dyskryminacja

Autor: iStock

Krystyna Pawłowicz, sędzia Trybunału Konstytucyjnego jeszcze jako posłanka PiS nazwała flagę UE szmatą. - Ustawa o godle, barwach narodowych i hymnie RP przewiduje, że godne eksponowanie i cześć należy się polskiej fladze. Ciągłe eksponowanie jej łącznie z jakąś unijną szmatą obraża nasze symbole – powiedziała, a sejmowa Komisja Etyki Poselskiej w 2014 roku oceniła, że parlamentarzysta tak mówić nie może. Pawłowicz nic sobie jednak z tego nie robiła i o „szmacie” mówiła potem jeszcze kilka razy.

Zupełnie inaczej potoczyły się losy państwowego urzędnika, który wypowiedział się o fladze Ukrainy. Właśnie zapadł nieprawomocny wyrok w Sądzie rejonowym Szczecin-Centrum.

Poglądy urzędnika

Zaczęło się od tego, że mężczyzna w mediach społecznościowych umieszczał treści ostrzegające przed „nachodźcami ukraińskimi”, flagę Ukrainy nazywał „szmatą”. Konto było prywatne, ale urzędnik umieszczał tam także zdjęcia jasno wskazujące, czym zajmuje się zawodowo.

Kiedy o wpisach dowiedział się pracodawca urzędnika to go zwolnił. - Uznał to za ciężkie naruszenie obowiązków pracowniczych i argumentował, że takie publikacje naruszają obowiązujące w służbie cywilnej zasady, m.in. ochrony praw człowieka i obywatela oraz pogłębiania zaufania do organów administracji publicznej – opisuje „Rzeczpospolita”.

Z kolei mężczyzna tłumaczył, że to było prywatne konto internetowe, to były jego poglądy, które nie mają nic wspólnego z pracą. Zwolnienie odebrał jako dyskryminację ze względu na przekonania polityczne i światopoglądowe i poszedł ze sprawą do sądu.

Wyrok

Sąd ocenił, że powództwo pracownika za niezasadne. Uznał, że w myśl ustawy o służbie cywilnej ciążył na nim m.in. obowiązek ochrony praw człowieka i obywatela.

- Obrażanie innych osób tylko z tego powodu, że należą do określonej narodowości lub innej rasy czy religii albo są uchodźcami w związku z wojną obejmującą ich własny kraj, stanowi pogwałcenie tego podstawowego prawa i jako takie narusza obowiązki członka korpusu służby cywilnej – przytacza dziennik.

PRZECZYTAJ:

 

Co więcej, prawo zmusza przedstawiciela korpusu służby cywilnej do godnego zachowania także po godzinach pracy.

– Osoba zatrudniona w administracji publicznej nie może dawać po sobie poznać, również poza swoim czasem pracy, że kieruje się wartościami, które historia XX w. w oczywisty sposób nakazuje potępić: nacjonalizmem, ksenofobią i rasizmem – tłumaczył sędzia.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama