O interwencję w sprawie drogi w Kolonii Ostromęczyn poprosiła mieszkanka wsi. "Hejtuję gminę Platerów za zaniedbywanie mieszkańców wsi Kolonia Ostromęczyn! – napisała do jednego z łosickich portali informacyjnych. – Ludzie, jak my mamy tam funkcjonować! Droga jest tak rozwalona, że żeby dojść do autobusu, to trzeba mieć gumiaki, bo inaczej wstyd jechać do ludzi. Samochodem przejechać tak samo się nie da. Nie wspomnę już o drodze w stronę Górek, pod którą płynie rzeka. Jak jest błoto, to strach jechać, bo ściąga do rzeki, która w żaden sposób nie jest zabezpieczona."
Trzeba utwardzić, a nie podsypywać
Postanowiliśmy sprawdzić ten pełen żalu apel. Droga rzeczywiście jest drogą tylko z nazwy. To po prostu dróżka przez pola, pełna kolein i błota. Tędy codziennie grupa dzieci dochodzi do drogi krajowej nr 19, gdzie przyjeżdża po nie autobus szkolny i dowozi do szkoły. Tędy chodzą też inni mieszkańcy do przystanku PKS, by dostać się do innych miejscowości. Warunki na drodze są tragiczne i bez kaloszy trudno pokonać tę trasę.
Wójt zna sytuację i tłumaczy, że drogę remontuje się w miarę możliwości i na ile pozwalają fundusze. Żałuje, że mieszkańcy nie przyszli bezpośrednio do niego i nie poprosili o pomoc, tylko woleli zaangażować w sprawę media.
– Ja przecież nie gryzę – mówi wójt gminy Platerów Jerzy Garucki. – I bez problemu spotkałbym się z mieszkańcami i wspólnie może byśmy coś wymyślili, żeby rozwiązać problem, ale to musi być dialog z obu stron.
Dwa pokolenia taplały się w błocie
– Jako dziecko chodziłam tędy do autobusu, do szkoły, i zawsze nosiłam gumiaki, które zmieniałam przed wejściem do PKS-u, bo przecież to wstyd w takich ubłoconych butach wsiadać – gorączkowo opowiada inna mieszkanka Kolonii Ostromęczyn.
– Tutaj jeszcze płynie rzeczka, a na niej jest mostek – tłumaczy kolejna mieszkanka wsi. – Tylko, że tu nie ma żadnej poręczy, żadnego zabezpieczenia, nic. Postawiliśmy trzy słupki odblaskowe, żeby samochody nie wpadały do rzeki, ale został już tylko jeden, w dodatku leżący. Tak nie może być – denerwuje się.
Mieszkańcy dodają, że nawet karetka ma problem, żeby dojechać do wsi i po drodze nie ugrzęznąć.
Będzie spotkanie?
Wójt Garucki zapewnia, że droga co roku jest podsypywana. – Co roku staramy się w miarę naszych możliwości dokonywać potrzebnych napraw. W tym roku na wiosnę też będziemy tam przeprowadzać prace. Mamy to w planach. Szkoda tylko, że nikt ze wsi do mnie nie przyszedł i nie powiedział, że jest problem – nie może przeboleć wójt.
Więcej na ten temat w najnowszym numerze i e-wydaniu Słowa Podlasia, 3/2018
Joanna Gąska
Napisz komentarz
Komentarze