Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 23 listopada 2024 18:56
Reklama
Reklama baner reklamowy word biała podlaska

Piłka jest ze mną od zawsze

Urodził się w Warszawie, rodzice pochodzą z naszych stron. Trafił do Białej Podlaskiej trochę przypadkowo, ale pozostał na wiele lat zadomawiając się tu na dobre.
Piłka jest ze mną od zawsze
Mateusz "Wawa" Konaszewski jest podporą międzyrzeckiej defensywy.

Autor: Klaudia Matejek

W przeddzień 30 urodzin, z Mateuszem Konaszewskim zwanym popularnie „Wawą”, o jego przygodzie z piłką na Południowym Podlasiu rozmawiał Piotr Frankowski.

Za tobą i twoim klubem ciężki sezon w IV lidze. Chyba nie tego się spodziewaliście?

To był faktycznie ciężki sezon. Nie spodziewaliśmy się, że do ostatniej kolejki będziemy się bić o utrzymanie. Ostatnie sezony były dla Huraganu Międzyrzec Podlaski o wiele lepsze, kończyliśmy ligę w górnych rejonach tabeli. Przyszedł kryzys, zmiany trenerów. Wiadomy nowy trener nowa koncepcja, do której zwodnicy musieli się dostosowywać. Myślę, ze to też nie pomagało. Finalnie udało się utrzymać i trzeba się z tego cieszyć. Cel udało się osiągnąć i teraz powinno być tylko lepiej.

Mateusz Konaszewski mocno kojarzy nam się z futbolem bialskopodlaskim, ale swoje pierwsze kroki stawiałeś w Warszawie. Jak się zaczęła przygoda z futbolem, jak wspominasz tamte czasy gry w Targówku i Polonii.

Generalnie pochodzę z Warszawy. Rodzice pochodzą z rejonu Międzyrzeca i Kąkolewnicy. Ja urodziłem się w stolicy, tam dorastałem i tam stawiałem swoje pierwsze kroki piłkarskie w KGP Targówek. W okresie nauki w szkole średniej na cztery lata przeniosłem się do Polonii. Miałem bardzo dobrych trenerów, którzy fajnie wszystko komponowali. Mieliśmy mocne ekipy. Z Polonią grałem w Centralnej Lidze Juniorów. To były fajne czasy. Dużo się nauczyłem od trenera Adama Krzyżanowskiego. Nie tylko wiedzy czysto piłkarskiej, ale kultury i podejście do życia.  

Znamy cię pod ksywką boiskową „Wawa”. Skąd się wzięła? Czy ma coś wspólnego z tym, że pochodzisz z Warszawy.

Pseudonim „Wawa” wziął się od tego, że na pierwszych treningach w Podlasia trener Dimitrij Jekimow nie mógł zapamiętać, wymówić mojego nazwiska. Wołał do mnie „Warszawa” i się to tak przyjęło w formie uproszczonej „Wawa” i jest po dziś. W sumie mi to nie przeszkadza jest przyjemne.

W sezonie 2013/2014 pojawiłeś się w Białej Podlaskiej i Podlasiu. Skąd taki wybór? Jak wspominasz ten okres swojej gry w Podlasiu?

Byłem świeżo upieczonym maturzystą. W Polonii byłem wstępnie dogadany. Klub przechodził kryzys i spadł do IV ligi. Był pomysł by odbudowywać go w oparciu o mój rocznik, który dzielnie walczył w CLJ. Trenerem był Piotr Dziewicki. Na tydzień przed ligą okazało się, że klub nie ma pieniędzy i zrezygnował z ośmiu młodych zawodników wśród, których byłem ja. Tak naprawdę z dnia na dzień trener Adam Chmielewski pomógł mi w przeniesieniu do Białej Podlaskiej. Mogłem łączyć grę w piłkę z studiowaniem. Nie żałuję, że tak się stało. Początek miałem trudny, ale fajny. Zostałem zaakceptowany w klubie przez starszych zawodników. Dużo mi pomogli: Tomasz Gawroński, Adrian Jesionek czy Adam Wasiluk, z którym też miałem okazję zagrać w jednej ekipie. Szybko wkomponowałem się w zespół. Walczyliśmy o przetrwanie klubu. Udawało się dzięki walce i zaangażowaniu.

Potem były Orlęta Radzyń Podlaski i kolejny czas w Podlasiu, Lutnia Piszczac i obecnie Huragan. Jak wspominasz ten okres w swojej karierze?

Trener Damian Panek zaproponował mi grę w Radzyniu. Z klubu odchodził Wojciech Jakubiec, a Podlasie spadło do IV ligi. W tamtych czasach przejście z Podlasia do Radzynia było swoistym awansem sportowym. Dwa lata grałem w Orlętach. To był fajny okres. Zżyłem się z chłopakami. Później ponownie pojawiłem się Podlasiu u trenera Miłosza Storto. To był moment najpoważniejszego grania w piłkę. Liga stałą się bardzo profesjonalna. My mieliśmy fajną ekipę. Wyniki nas broniły. Minusem tego okresu był fakt, że graliśmy w Piszczacu czy na PSW. Brak własnego stadionu mocno nam się dawał we znaki. Wielu osób przewinęło się wtedy w Białej, wielu ciekawych zawodników. Luka Gugeszaszwili, który był z Gruzją na Euro. Dominik Marczuk, dziś gwiazda Mistrza Polski Jagielloni Białystok. Warto wspomnieć o Kamilu Pajnowskim czy Sergieju Krykunie, którzy grali w Ekstraklasie. Myślę, że to był mój najprzyjemniejszy okres sportowy. Potem Huragan Międzyrzec i Lutnia Piszczac. Do Lutni ściągnął mnie Przemysław Grajek. Zrobiliśmy wtedy z beniaminkiem IV ligi „szóstkę mistrzowską”. Grałem tam i byłem asystentem. Teraz jestem w rodzinnym mieście mojej mamy czyli Międzyrzecu. Dobrze się tu czuję. Fajnie się to komponuje i myślę, że pozostanę jeszcze tu przez jakiś czas.

Zadomowiłeś się na Podlasiu bardzo dobrze i dużo cię tu wiąże rzeczy. Jakich? Opowiedz nam trochę o swoim prywatnym życiu?

Miałem tu być przyjazdem na rok, a jestem już wiele lat. Więc na pewno się zadomowiłem. Jestem człowiekiem, który nie lubi bardzo zmian i lubi stagnację. Więc mi to odpowiada. Był taki moment, że miałem się na studia magisterskie przenieść do Warszawy. Nie wypaliła gra w Grodzisku Mazowieckim, więc i wyjazd upadł. Zostałem w Białej, tu rozpocząłem studia magisterskie, na których poznałem żonę. Był jeszcze plan by wyjechać wspólnie z żoną do stolicy. Ale ostatecznie mieliśmy tu pracę, kupiliśmy mieszkanie i osiedliśmy się na stałe w Białej Podlaskiej. Czujemy się tu bardzo dobrze i nie zamierzamy tego zmieniać.

Rozmawiamy w przed dzień twoich 30 urodzin. Więc wszystkiego najlepszego ode mnie i redakcji Słowa Podlasia. Wchodzisz w taki wiek, że co raz bardziej myśli się o zwieszeniu butów na kołku. Czy ty już wiesz kiedy to będzie? Co zamierzasz robić później?

Dziękuje bardzo za życzenia. Faktycznie zmieniam cyfrę z przodu i wchodzę w taki dojrzalszy okres w życiu. Nie czuje jednak, że to będzie jakaś nagła zmiana. Jak się urodził pierwszy syn były trudne momenty, wiec już wtedy myślałem o zakończeniu kariery, ale poradziliśmy sobie i gram nadal. Dzieci są starsze, jest nam łatwiej w sprawach organizacyjnych w rodzinie, wiec nie mam powodów by myśleć o końcu kariery. Nie nakreślam sobie konkretnej daty. Jeśli zdrowie pozwoli i żona będzie znosić moją nieobecność związaną z wyjazdami na mecze i treningi mam zamiar grać. Angażuję się w domu sporo w obowiązki codzienne wiec jest ok. Zdrowie, chęci i umiejętności ciągle są, więc mam nadzieje, że jeszcze trochę pokopię.

Przed tobą i Huraganem kolejny sezon w IV lidze. Jak widzisz wasze szanse na grę w tej klasie rozgrywkowej w nowym sezonie?

Nowy sezon to nowe rozdanie. W sumie prawie każdy zaczyna od zera. Teraz intensywny czas przed nami. Będzie kadra komponowana, tworzona na nowo. Zapewne czeka nas sporo zmian kadrowych. Wszystko trzeba w miarę sprawnie spiąć. Zaczynamy z czystymi głowami. Myślę, że zapomnieliśmy o ostatnim sezonie. Liga będzie mocna, wszyscy się zbroją. Na pewno łatwo nie będzie, ale cel mamy jasny. Myślę, że trener Marcin Popławski to wszystko ładnie poukłada i będziemy grać tak jak oczekujemy. Mam nadzieje, że przed zimą dobrze pogramy i uzbieramy tyle punktów by być spokojnym na wiosnę.

Czym się zajmujesz w życiu jak nie grasz w piłkę? 

Poza piłką generalnie zajmuje się pracą w szkole. Jestem nauczycielem, pracuję z dziećmi niepełnosprawnymi. Cztery lata pracowałem we Wspólnym Świecie. To był bardzo fajny etap w moim życiu, który mnie wiele nauczył. Pokazał mi, że trzeba się cieszyć z małych rzeczy, że inni ludzie mają od nas o wiele gorzej. Skoro nam dopisuje zdrowie, szczęście to powinniśmy to szanować i się z tego cieszyć. Obecnie od dwóch lat pracuje w szkole im. Janusza Korczaka jako nauczyciel wspomagający i wychowania fizycznego. Uwielbiam tę pracę. Lubię pracować z dziećmi i chcę to robić dalej. Mam swoje dzieci, uwielbiam spędzać czas z nimi, z rodziną. Najważniejsza jest rodzina, potem praca i piłka jako hobby.

Gdybyś nie grał w piłkę nożną, to jak myślisz co byś robił innego w życiu?

Poważne granie w piłkę jest w wyższych klasach rozgrywkowych. Dla mnie to tylko dodatek. To nie jest tak, że ja z piłki żyję. Faktycznie jednak ona zawsze w moim życiu jest. Dzięki temu jestem tu gdzie jestem. To ona ukierunkowała mnie w życiu. To ona doprowadziła mnie tu gdzie jestem. To właściwe miejsce, w którym się bardzo dobrze odnajduję. Ukierunkowany jestem na pracę z młodzieżą i w tym kierunku podążam. Tak jak wspominam piłka jest dodatkiem, ale chyba faktycznie trudno sobie wyobrazić jak by wyglądało moje życie bez niej.

Mateusz Konaszewski, ur. 07.07.1994 w Warszawie. Obrońca.

Kariera: GKP Targówek Warszawa (2004- 2011), Polonia Warszawa (2011-2013), Podlasie Biała Podlaska (2013-2015, 2017-2019), Orlęta Radzyń Podlaski (2015-2017), Lutnia Piszczac (2020-2021), Huragan Miedzyrzec Podlaski (2019-2020, 2021-…)

Występy w III lidze: 175 gier, 0 bramek, (Podlasie 125/0, Orlęta 50/0)


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: Dajcie SpokójTreść komentarza: Taaa specjalny zespół od naganiania spragnionych wolności ludzi do głosowania na prezydenta konkretnej partii "bo inaczej nie zorganizujemy czytania ustawy, bo nam się wydaje że obecny prezydent odrzuci" Śmiech na sali.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 18:02Źródło komentarza: Bliżej legalizacji marihuany w Polsce? Zajmą się tym Petru i JachiraAutor komentarza: c ytTreść komentarza: A krowy? Szczepić krowy, są większe od psa i kota. To o wiele więcej obywatela, na statystyczny przypadek zakaźny. Przyznajcie się, nie zrzucaliście kostek, na Stado?Data dodania komentarza: 21.11.2024, 16:57Źródło komentarza: Wścieklizna w natarciu. Wykryto ją u domowego psa i krowyAutor komentarza: ccytTreść komentarza: Za 30mln, to da się rzekę kupić ... do jakiegoś morza, niekoniecznie Bałtyku, bo tam, to już wiecieData dodania komentarza: 21.11.2024, 16:54Źródło komentarza: Radni miejscy zdecydują czy przyjmą gminne ściekiAutor komentarza: chyży rójTreść komentarza: niech najpierw szczepią psy i koty będąnce w niewoli w miescie,Dodatkowo właściciele nie sprzątają po swoich niewolnikach,Postawić strażnika miejskiego i niech wali mandaty,od tego jest.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 10:57Źródło komentarza: Wścieklizna w natarciu. Wykryto ją u domowego psa i krowyAutor komentarza: chyży rójTreść komentarza: a to dlatego,bo trzeba używać i rozumu a im zabrakloData dodania komentarza: 21.11.2024, 10:48Źródło komentarza: Kierowała po alkoholu. Uderzyła w busa
Reklama
Reklama