Start Weroniki Zielińskiej na igrzyskach w Paryżu był nieudany i nie ma co zamazywać rzeczywistości. Taki jest sport, takie jest życie. Nie zawsze wszystko się udaje. Nie przegrywa tylko ten, kto nie walczy. Śmiało napiszę, że mimo wszystko Weronika dokonała rzeczy wielkiej. Już samo zakwalifikowanie się jako jedyna przedstawicielka polskich ciężarów, w sytuacji gdy do walki o igrzyska przystąpiła ledwo rok temu tuż po przebytej operacji nogi jest olbrzymim sukcesem. Mało tego, na Mistrzostwa Świata, na których zajęła szóstą lokatę, trener kadry nie widział jej w składzie i po burzy medialnej powołał w ostatniej chwili. Walczyła nie tylko na pomoście z ciężarami, ale i poza nim by udowodnić, że warta jest tyle co jej wyniki, a nie tyle co ktoś uważa. „Ziela” była pierwszą rodowitą bialczanką na Igrzyskach Olimpijskich to wielka promocja dla miasta i regionu. Trzeba też podkreślić, że Wiktoria podnoszenie ciężarów uprawia od pięciu lat. To czas po którym zawodnicy odnoszą swoje pierwsze sukcesy. Ona jest Mistrzynią Europy, szóstą w świecie, wystartowała na IO, w Polsce nie ma sobie równych nie tylko w swojej wadze ale i open. Emocje olimpijskie opadają. Wierzę, że team ciężarowców bialskich po wodzą Jarosława Sacharuka i Pauliny Szyszki przeanalizuje paryski występ, wyciągną wnioski, coś tam poprawią, może coś zmienią i będziemy mieli jeszcze wiele radości po startach naszej Mistrzyni Europy. Już w grudniu Mistrzostwa Świata w Bahrajnie. Miałem przyjemność start Weroniki na IO oglądać w bialskiej siłowni z jej najwierniejszymi fanami i tam mimo smutku, którego nikt nie ukrywał, każdy był dumny z „Zieli” i pewny, że pokaże jeszcze światu swoją siłę. Weronika jesteśmy z Tobą nie tylko gdy się wiedzie, ale i wtedy gdy są gorsze momenty. Ty po prostu rób swoje!
Weronika jesteśmy z Ciebie dumni - Felieton Franka
- 12.08.2024 17:20
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze