Jedna z firm oferująca takie rzeczy w sieci chce za dyplom ukończenia studiów 1900 zł. Nie jest to jednak prawdziwy dokument zaświadczający, że ktoś studiował i obronił pracę magisterską. To falsyfikat, ale tak dobrze przygotowany, że łatwo można go wziąć za prawdziwy i chociażby posługiwać się nim starając się o pracę.
„Posiadamy dyplomy wszystkich uczelni w Polsce, które spełniają wszelkie wytyczne wydane przez MEN oraz MniSW” – reklamuje swoje usługi sprzedawca.
I oferuje zniżkę 20 proc., gdy ktoś zapłaci trudną do wykrycia przez służby skarbowe kryptowalutą.
Uczelnie zgłosiły podejrzenia fałszowania dyplomów
Uniwersytet Jagielloński, Uniwersytet Warszawski i Uniwersytet SWPS właśnie zgłosiły do prokuratury podejrzenia fałszowania dyplomów. Kilka dni temu Gazeta Wyborcza opisała jak wygląda handel takimi dokumentami. W odpowiedzi rektorzy poszli do prokuratury, a sam Uniwersytet Jagielloński wykrył, że jego dyplomy były oferowane na czterech stronach internetowych.
– Z niedowierzaniem i oburzeniem obserwujemy możliwości oferowane w internecie związane z wydawaniem dyplomów ukończenia studiów, nazywanych dyplomami kolekcjonerskimi – mówi rzecznik prasowy UJ.
– Uważamy, że odpowiednie organy państwowe powinny zintensyfikować działania w celu wyeliminowania możliwości posługiwania się sfałszowanymi dyplomami – komentuje sprawę rzeczniczka prasowa SWPS Renata Czeladko.
Uczelniom chodzi nie tylko o to, że sprzedawcy i drukujące dyplomy mogą popełniać przestępstwo, ale też chcą dbać o swoją reputację. Chcą, żeby na rynek pracy trafiały osoby z rzeczywistymi kwalifikacjami.
CZYTAJ TEŻ:
Napisz komentarz
Komentarze