We wtorek na parczewską komendę zgłosił się 66-letni mieszkaniec gminy Siemień. Z jego relacji wynikało, że w październiku ubiegłego roku chciał zainwestować na giełdzie. Skusiła go reklama na jednym z portali internetowych. Jej autor obiecywał czysty zysk, pewny zarobek i… bezpieczeństwo.
Mężczyzna zarejestrował się na stronie internetowej – jak myślał – giełdy. W formularzu podał swoje wszystkie wrażliwe dane, w tym numer rachunku bankowego. Dołączył też zdjęcie dowodu osobistego. Jeszcze tego samego dnia skontaktowała się z nim osoba podająca się za pracownika owego portalu dla inwestorów. Świeżo upieczony spekulant giełdowy miał uiścić opłatę startową w wysokości 900 zł. Po pierwszym przelewie skontaktowała się z nim kobieta. Twierdziła, że jest jego osobistą brokerką, która pomoże mu w prowadzeniu gry walutowej. Podczas rozmowy ustalono hasło pierwszego kontaktu.
Pod dwóch tygodniach 66-latek otrzymał propozycję wejścia na wyższy poziom. Miało to się łączyć z większym zyskiem. Dumny ze swojej dobrej passy przystał na propozycję i sukcesywnie dokonywał kolejnych wpłat. Gdy pod koniec stycznia bieżącego roku jego konto walutowe wskazywało wygraną blisko 40 tys. euro, postanowił wypłacić zgromadzony kapitał. Okazało się jednak, że najpierw musiałby pokryć dodatkowe koszty, a jego bank zastrzegł sobie ograniczenia w wykonywaniu przelewów zewnętrznych poza giełdę walutową.
Mężczyzna postanowił skontaktować się z bankiem. Po rozmowie z konsultantem zrozumiał, że padł ofiarą oszustwa. Gdy 4 lutego zgłosił się na Komendę Powiatową w Parczewie, jego straty wynosiły już 70 tys. zł.
CZYTAJ TEŻ:
Napisz komentarz
Komentarze