– Już dwa razy spotkałam się na izbie przyjęć z opieszałością lekarzy i to mi się bardzo nie podoba. Rok temu moja córka miała wstrząśnienie mózgu i czekałyśmy kilka godzin, aż nas przyjmą. Ostatnio byłyśmy w poniedziałek w szpitalu, bo moja 13-letnia córka w niedzielę skręciła nogę. Powiedziałam, że jestem z dzieckiem i myślałam, że nas wpuszczą bez kolejki. Wtedy personel medyczny powiedział nam, że jeżeli chcemy być przepuszczone poza kolejnością, to musimy uzgodnić to z resztą pacjentów. Czekałyśmy cztery godziny i stwierdziłam, że na prześwietlenie nogi pójdziemy gdzie indziej – mówi kobieta.
Pani Katarzyna uważa, że na SOR w bialskim szpitalu wojewódzkim nie może przyjmować tylko jeden lekarz na dyżurze, skoro na przyjęcie oczekują zarówno ludzie dorośli, jak i dzieci, a zdarza się, że oczekujących nie brakuje.
Cały artykuł przeczytacie w najnowszym numerze i e-wydaniu Słowa Podlasia, 19/2018
(mk)
Napisz komentarz
Komentarze