Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 15 grudnia 2025 18:43
Reklama
Reklama
Reklama

GMINA RADZYŃ PODLASKI: Mały przedsiębiorca w opałach pisze do premiera

W grudniu ubiegłego roku firma Grażyny Osak straciła stabilność finansową. Wypadek pracowników i niemożliwość wyegzekwowania wyliczonych płatności od zleceniodawcy postawiły biznes mieszkanki gminy Radzyń Podlaski pod znakiem zapytania. Teraz od miesięcy próbuje przetrwać, skrobiąc każdą złotówkę na opłacenie składek ZUS i zaległości w skarbówce. – Stukałam do różnych drzwi. Teraz piszę do premiera Morawieckiego, bo co innego mi zostało? – mówi Osak.
GMINA RADZYŃ PODLASKI: Mały przedsiębiorca w opałach pisze do premiera

Wraz z mężem prowadzą firmę remontowo – budowlaną. W ubiegłym roku w grudniu realizowali podwykonawstwo dla firmy realizującej zamówienie w Lubartowie. Pracownicy wracając z pracy służbowym autem mieli wypadek. - Od tego się zaczęło – wspomina Grażyna Osak. - Pięciu pracowników uległo wówczas wypadkowi. Dwóch z nich do pracy już nie wróci w ogóle. Jednak tuż po wypadku firma przez półtora miesiąca miała przestój, bo nie mieliśmy ludzi do pracy. Traciliśmy więc zamówienia. Niestety, w tym czasie doszedł jeszcze jeden problem, firma, dla której wykonywaliśmy podwykonawstwo nie zapłaciła nam należności, które zawarliśmy w aneksie do umowy, wystawionym  po zakończeniu robót – mówi Grażyna Osak.

Jej firma była umówiona na zapłatę ryczałtową. Jednak po zakończeniu prac okazało się, ze w trakcie robót były prowadzone prace dodatkowe, nieobjęte umową. – Jak to często się na budowach dzieje, że trzeba zrobić coś dodatkowo. Mąż podliczył te roboty i wystawił aneks. Niestety wykonawca ich nie uznał. Dodatkowo okazało się, że nasza firma nie była zgłoszona do inwestora, jako podwykonawca, więc płatności stamtąd nie mogliśmy dochodzić – mówi Osak. Firma dla której kobieta wykonywała prace zalega, według jej obliczeń, jeszcze ponad 81 tys. zł. – W trakcie realizacji przedsięwzięcia na początku zaangażowaliśmy swoje oszczędności, by płacić ludziom, opłacać składki ZUS i skarbowe, zaopatrywać się w narzędzia i materiały. Po wszystkim dostaliśmy tylko kwotę podstawową, która wynikała z umowy, ale dodatkowych nakładów już nam główny wykonawca po prostu nie uznał – mówi kobieta.

Cały artykuł przeczytacie w najnowszym numerze i e-wydaniu Słowa Podlasia, nr 40

 

 

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
ReklamaZamów prenumeratę tygodnika Słowo Podlasia na 2026 rok
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama