Przedszkole mimo przychylnych opinii rodziców co do wypełniania zadań opiekuńczo-wychowawczych nad pociechami zostało zamknięte w atmosferze niedomówień i pretensji. Zdezorientowani rodzice, długi przedszkola, niekorzystne dla Agnieszki Slósarskiej wyniki audytu przeprowadzone przez Wydział Edukacji Urzędu Miasta w Białej Podlaskiej i prawomocny wyrok – oto bilans dotychczasowego zarządzania placówką. – A kto nam pomoże? – pyta jedna z rozżalonych nauczycielek "Biedroneczki", która od miesięcy nie otrzymała pensji.
– Zostałam wypchnięta za drzwi, kiedy przyszłam do gabinetu pani Ślósarskiej po zaległą wypłatę. Usłyszałam, że mam się wynosić i że jeśli nie wyjdę dobrowolnie, wyprowadzi mnie ochrona – żali się kobieta. – A przecież pracowałam uczciwie i sumiennie wykonywałam swe obowiązki. Pieniądze dostałam dopiero, gdy poprosiłam o pomoc prawnika i uświadomiłam pracodawczynię, że na zapisie z monitoringu, który zamontowany jest przy przedszkolu, nagrana jest scena z przepychanką.
Do redakcji zaczynają wydzwaniać telefony od pozostałych rozżalonych pracowników placówki. Na światło dzienne wychodzą inne fakty o właścicielce "Biedroneczki".
Cały artykuł przeczytacie w najnowszym numerze i e-wydaniu Słowa Podlasia, 14/2018
jlk
Napisz komentarz
Komentarze